- Julia Przyłębska od początku pracy w Trybunale Konstytucyjnym była uważana za człowieka PiS
- Ostatnie orzeczenie ws. kadencji RPO to tylko jedno z wielu, w którym pomogła rządzić PiS
- Jarosław Kaczyński w 2019 r. uznał Przyłębską za swoje „odkrycie towarzyskie”, przyznając, że gości u niej w domu
- Media pisały o tym, że Kaczyński bywa w mieszkaniu Przyłębskiej i to tam mają zapadać najważniejsze decyzje polityczne. PiS tym spotkaniom zaprzeczał
- Przez ponad cztery lata szefowania TK Przyłębska dowiodła, że PiS może liczyć na jej przychylne rozstrzygnięcia
- Przyłębska spacyfikowała w tym czasie Trybunał Konstytucyjny, uratowała przyszłość Mariusza Kamińskiego, razem z PiS poszła na wojnę z SN, zaostrzyła prawo aborcyjne
- Teraz ma pomóc PiS w walce z Unią Europejską
Przyłębska – człowiek PiS w Trybunale
Julia Przyłębska trafiła do Trybunału Konstytucyjnego w grudniu 2015 r. w środku ostrego sporu dotyczącego składu Trybunału i nie uznawaniu przez polityków Prawa i Sprawiedliwości sędziów wybranych jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej. Od początku jej kandydatura i wybór na sędzię tej nobliwej instytucji był traktowany jako czysto partyjna nominacja, która nie miała nic wspólnego z merytorycznym przygotowaniem Przyłębskiej.
Niezależność Przyłębskiej była wielokrotnie podważana przez opozycję i dziennikarzy. W sierpniu 2017 r. „Newsweek” opisał wizyty Przyłębskiej i innego sędziego uznawanego za gwaranta pisowskich porządków w TK, Mariusza Muszyńskiego, w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej. Opisane przez tygodnik wizyty miały mieć miejsce w 2016 r., kiedy prezesem Trybunału był jeszcze Andrzej Rzepiński, ale Przyłębska została już dopuszczona do orzekania. Biuro Trybunału Konstytucyjnego stanowczo tym doniesieniom zaprzeczało.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TVP przyznał, że Przyłębska jest jego „odkryciem towarzyskim ostatnich lat” – określenie, które przylgnęło do prezes TK. Kaczyński podkreślał, że to „naprawdę przemiła osoba” i nie widział nic złego w tym, że utrzymuje z nią bliskie przyjacielskie relacje.
Przyłębska – odkrycie towarzyskie prezesa Kaczyńskiego
Jak blisko jest ona związana z Prawem i Sprawiedliwością okazało się w maju 2019 r., kiedy Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla TVP przyznał, że Przyłębska jest jego „odkryciem towarzyskim ostatnich lat” – określenie, które przylgnęło do prezes TK. Kaczyński podkreślał, że to „naprawdę przemiła osoba” i nie widział nic złego w tym, że utrzymuje z nią bliskie przyjacielskie relacje. „Ona jest Prezesem Trybunału Konstytucyjnego, ale to są całkiem prywatne znajomości. Bardzo lubię u niej przybywać. Zresztą wiele osób u niej bywa” – mówił wtedy.
Centrum dowodzenia u Przyłębskiej
Tuż po wywiadzie Kaczyńskiego „Gazeta Wyborcza” pisała o tym, że w apartamencie Przyłębskiej w Alei Szucha bywa nie tylko Kaczyński, ale też Mateusz Morawiecki. Obaj w czasie trwającej wówczas kampanii wyborczej mieli gościć u niej nawet kilka razy w tygodniu i to u niej w mieszkaniu, a nie na Nowogrodzkiej zapadały kluczowe decyzje polityczne. „Według naszych informatorów z PiS to właśnie w mieszkaniu Przyłębskiej miał się narodzić kształt jego rządu, a ministrowie uznawani za wszechmocnych stracili stanowiska” – pisała „Gazeta Wyborcza”.
Po raz kolejny o wizycie Kaczyńskiego u Przyłębskiej media pisały w styczniu ubiegłego roku. Prezes PiS miał zjawić się tam w środku politycznej burzy wokół sędziów wybranych przez tzw. neo-KRS, w którą Przyłębska była zaangażowana jako prezes TK. Pytany o to spotkanie wicerzecznik PiS i prawa ręka Kaczyńskiego, Radosław Fogiel, zaprzeczał, że do takiego spotkania doszło.
W tym czasie zaczęły się też liczne pielgrzymki posłów PiS do siedziby Trybunału. Mieli w nim bywać Arkadiusz Mularczyk, Marcin Warchoł, a nawet Zbigniew Ziobro.
Przyłębska pacyfikuje Trybunał
Przyjaciółka Kaczyńskiego prezesem Trybunały Konstytucyjnego została 21 grudnia 2016 r. i od razu wzięła się za porządki. Wysłała na wielomiesięczny urlop wiceprezesa TK Andrzeja Biernata, choć jak sam twierdził, żaden urlop mu się nie należał. Jego zdaniem, chodziło o odsunięcie go od orzekania, by nie przeszkadzał Przyłębskiej urządzaniu Trybunału po swojemu. Przymusowy urlop oznaczałby, że przed końcem swojej kadencji nie wróci już do pracy w TK.
Dzięki staraniom Przyłębskiej ze strony Trybunału zniknęły orzeczenia, uderzające w interesy PiS, których nie chciała opublikować Kancelaria Premiera. Jeden z nich dotyczył niedopuszczenia do orzekania trzech sędziów TK wybranych przez PiS.
W tym czasie zaczęły się też liczne pielgrzymki posłów PiS do siedziby Trybunału. Mieli w nim bywać Arkadiusz Mularczyk, Marcin Warchoł, a nawet Zbigniew Ziobro.
Trybunał Julii Przyłębskiej ratuje Mariusza Kamińskiego
Nie zabrakło też Mariusza Kamińskiego, który w TK miał bywać kilkukrotnie w okresie, kiedy Trybunał przygotowywał się do rozpatrzenia dotyczącej go bezpośrednio sprawy – sporu kompetencyjnego między prezydentem Dudą, który na początku swojej pierwszej kadencji ułaskawił go, a Sądem Najwyższym, który uznał, że głowa państwa nie mogła skorzystać z prawa łaski przed zapadnięciem prawomocnego wyroku sądowego.
Ostatecznie w sierpniu 2018 r. zdominowany przez sędziów powołanych przez PiS uznał za zgodny z konstytucją akt łaski dla Kamińskiego podpisany przez prezydenta.
Odkąd władzę w TK przejęła Przyłębska zaczął on wydawać zdecydowanie mniej wyroków, ale zawsze znalazł czas i siły, by zająć się ważnych dla PiS przepisami. W tym m.in. tymi, dotyczącymi ograniczenia wolności zgromadzeń poprzez wprowadzenia zgromadzeń cyklicznych, uniemożliwiających kontrmanifestacje – rozwiązanie, które swego czasu wielu uważało za próbę spacyfikowania zgromadzeń przeciwników PiS w czasie odchodzonych do niedawna miesięcznic smoleńskich.
Znów Trybunał opowiedział się po stronie PiS, przywołując nawet argumentację, którą rządząca partia stosowała do dezawuowania uchwały sędziów SN, uznając ją za niedopuszczalną ingerencję w prerogatywy prezydenta. Nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni w tej sprawie.
Przyłębska pod rękę z PiS walczy z Sądem Najwyższym
Od początku tego, co PiS nazywał reformą wymiaru sprawiedliwości, głównym celem było przejęcie w podobny sposób jak Trybunału Konstytucyjnego Sądu Najwyższego. Kolejne zmiany w prawie, które miały na to pozwolić, wywołały liczne kontrowersje zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Do tego stopnia, że legalność części zmian zakwestionował Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
W batalię o Sąd Najwyższy włączyła się także Julia Przyłębska, która orzeczeniami marionetkowego już Trybunału Konstytucyjnego pod swoim przewodnictwem, próbowała nadać kwestionowanym zmianom pozór legalności.
W marcu 2020 r. na korzyść PiS rozstrzygnęła kwestię tego, czy sędzia powołany do Sądu Najwyższego przez – nieuznawaną za prawomocną – tzw. neo-KRS może być odsunięci od orzekania w Sądzie Najwyższym..
Kolejny wyrok w długiej batalii o SN zapadł miesiąc później, znów pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej. TK odniósł się do uchwały Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 r. roku, kwestionującej legalność wyboru sędziów do SN przez neo-KRS. Znów Trybunał opowiedział się po stronie PiS, przywołując nawet argumentację, którą rządząca partia stosowała do dezawuowania uchwały sędziów SN, uznając ją za niedopuszczalną ingerencję w prerogatywy prezydenta. Nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni w tej sprawie.
W powszechnej opinii PiS posłużył się Trybunałem, by dokonać niezwykle kontrowersyjnych i już wcześniej budzących ogromne polityczne emocje zmian w prawie aborcyjnym
Przyłębska podpala Polskę i zaostrza prawo aborcyjne
O ile wiele wcześniejszych orzeczeń podległego Przyłębskiej Trybunału budziło emocje głównie wśród polityków opozycji czy dziennikarzy, to wyrok wydany 22 października 2020 r. wyprowadził na ulice polskich miast i miasteczek setki tysięcy ludzi, protestujących przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
W przeciwieństwie do wielu innych spraw, wniosek 119 posłów PiS, Konfederacji i Kukiz’15 o zbadania zgodności z konstytucją przesłanki do dokonania aborcji ze względu na trwałe i nieodwracalne wady płodu, musiał poczekać. Złożony jesienią 2019 r. musiał poczekać na koniec maratonu wyborczego, który domknęły wybory prezydenckie w lipcu ubiegłego roku.
Zakaz aborcji na zlecenie PiS
W powszechnej opinii PiS posłużył się Trybunałem, by dokonać niezwykle kontrowersyjnych i już wcześniej budzących ogromne polityczne emocje zmian w prawie aborcyjnym. Nie chciał przegłosować nowelizacji ustawy w Sejmie, próbując z jednej strony odsunąć od siebie polityczne odium, a z drugiej zapewnić trwałość zmian zaostrzających przepisy aborcyjne.
Odpowiedzialności politycznej odsunąć się nie udało, gdyż nikt nie wierzył, że Przyłębska dopuściła do rozprawy bez wiedzy i zgody Jarosława Kaczyńskiego i to tę dwójkę protestujący Polacy obarczyli winą za uderzający w kobiety wyrok TK. Skończyło się ogromnymi spadkami poparcia w sondażach i powracającymi co jakiś czas protestami kobiet. Te brutalnie rozpędzane przez policję wywoływały kolejne kontrowersje i kłopoty polityczne i wizerunkowe PiS. „Ten wyrok przyczynił się do społecznej eksplozji” – przyznawał w rozmowie z „Super Expressem” związany z obozem rządowym prof. Andrzej Zybertowicz.
Przyłębską w Unię Europejską
Ostatni wyrok w sprawie kadencji RPO jest więc zwieńczeniem długiej drogi, którą Julia Przyłębska kroczy ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim, pomagając mu sankcjonować prawnie najbardziej kontrowersyjne zmiany. Lub, jak w przypadku, RPO przełamywać „imposybilizm prawny”, z którym PiS nie potrafi poradzić sobie w parlamencie. To jednak nie koniec.
Pod koniec marca premier Mateusz Morawiecki złożył wniosek do Trybunały Konstytucyjnego wniosek z pytaniami dotyczącymi zgodności z polską konstytucją zasady pierwszeństwa prawa UE oraz zasady lojalnej współpracy unii i państw członkowskich. To reakcja na problemy, jakie napotykają zmiany wprowadzane przez PiS w wymiarze sprawiedliwości ze strony TSUE. W piątek TK opublikował wniosek premiera i wygląda na to, że wkrótce sprawę rozpatrzy.
Już dziś można przyjąć, że Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem „odkrycia towarzyskiego” Jarosława Kaczyńskiego wyda dla władzy korzystne orzeczenie, z którym PiS będzie mógł się bronić przed interwencjami unijnych instytucji, zarzucających rządowi łamanie zasad praworządności.
>>>CZYTAJ TAKŻE:
>Brutalność policji w Głogowie. Bodnar oskarża rząd: władza tworzy klimat przyzwolenia na przemoc
>Adam Bodnar nie mógł zostać na zawsze - poseł PiS broni wyroku TK