Kasia Tusk od dwóch lat jest szczęśliwą mamą pięknej córeczki. Nic dziwnego, że na jej blogu MakeLifeEasier coraz częściej zaczęły pojawiać się „dziecięce” elementy. Wygodne stylizacje, ciuszki i gadżety – odkąd urodziła, tych rzeczy nie brak. Teraz jednak Kasia postanowiła szczerze poruszyć temat macierzyństwa i ciąży. - To pierwszy i pewnie ostatni taki wpis w tym roku – zaznaczyła na Facebooku, prezentując wpis zatytułowany „Macierzyństwo w świecie mody. Inne niż kiedyś, bo w ogóle istnieje”. - Byłabym nazbyt dosłowna, gdybym powiedziała, że macierzyństwo kiedyś „nie było w modzie”, bo przecież kobiety rodziły i wychowywały dzieci od zawsze, niezależnie od społecznych zmian, wydarzeń historycznych, a już na pewno – niezależnie od trendów. Nie skłamię jednak, jeśli stwierdzę, że do niedawna temat bycia mamą w świecie mody właściwie nie istniał, a jeśli już się pojawiał, to albo w kontrowersyjnych nagich sesjach ciężarnych gwiazd (wszyscy pamiętamy okładkę z Demi Moore z 1991 roku), albo w ramach podziwu dla modelek, którym w błyskawicznym tempie udało się zatrzeć ślad na swoich ciałach, że to dziecko w ogóle się pojawiło. A to właściwie tylko potwierdzało teorię, że dla prawdziwego obrazu ciąży i opieki nad małym człowiekiem nie ma przestrzeni w topowych magazynach, że tych tematów nie da rady przedstawić tak, aby wpisywały się w kampanię reklamową – stwierdziła Kasia Tusk w swym wpisie.
Pandemia a macierzyństwo
Jak jednak zauważyła, wraz z nastaniem epidemii, redaktorki, projektantki, czy gwiazdy, wraz z dziećmi musiały zamknąć się w domach. - Okazało się, że one też pchają wózki na spacerach (i wcale nie mają wtedy na nogach szpilek), a wieczorami robią w swoich minimalistycznych kuchniach popcorn i oglądają z córkami „101 dalmatyńczyków” - zauważa blogerka. Jak przyznaje, chociaż być może sama w prywatnym życiu „wpisuje się w wymogi stereotypowej instamatki” (bo długo karmiła piersią, używała chust i nie zdecydowała się na żłobek), „to bardzo chciała też zobaczyć, że w nowej rzeczywistości znajdzie się miejsce dla Kasi sprzed ciąży”. - Sama świadomość, że nie trzeba zmieniać się o 180 stopni przynosiła mi ukojenie – zaznacza Tusk, mówiąc o parentingowych profilach internetowych, które śledzi. - Przyjrzyjmy się więc swoim potrzebom z czułością, bo wygląda na to, że nikt za nas tego nie zrobi. A dla tych wszystkich z Was, które planują macierzyństwo, ale trochę boją się, że po porodzie zatracą własną tożsamość, zamkną się w domu, będą chodzić tylko w lnianych sukienkach do kostek, pisać komentarze o „bombelkach”, a poczucie wyobcowania wśród bezdzietnych eleganckich koleżanek będzie narastać za każdym razem, gdy zamiast zafundowania sobie modnej fryzury postanowią kupić nowe pudełko klocków duplo, mam dobrą wiadomość – naprawdę nie musi tak być – skwitowała swój wpis Kasia Tusk. Pod najnowszym wpisem jest już ponad 100 komentarzy. W większości, fanki dziękują w nich Kasi za mądry, merytoryczny i szczery wpis. Trzeba przyznać, że trudnych tematów macierzyństwa i ciąży w taki sposób często się nie przedstawia.