Ewa Kopacz wspominała swój pobyt w prosektorium tuz po katastrofie smoleńskiej w druzgoczący sposób. Zwracała uwagę na okropny stan ciał, które często były rozczłonkowane lub niewiele z nich zostało. Jednym z najokropniejszych wspomnień miał być zapach, jaki cały czas czuła. Ponoć charakterystycznym, słodkawym odorem śmierci przesiąkły jej ubrania (więcej na en temat tutaj). Relacja jednak nijak nie pasuje do zdjęć, które miały zostać zrobione tuż po katastrofie. Widać na nich uśmiechniętą Ewę Kopacz w towarzystwie dwóch Rosjan. Dymitr Książek, ekspert medycyny sądowej, w „Stanie zagrożenia” nakreślił, czym się zajmowali.
Ewa Kopacz i Rosjanie z prosektorium
O ludziach, którzy towarzyszą Ewie Kopacz na zdjęciach, niewiele wiadomo. Dymitr Książek w filmie opisał ich jako „pomagierów” i „rosyjskich człowieczków”.
- Technicy robili zdjęcia elementów garderoby, ubrań, guzików, portfeli, grzebieni. Na dole są piwnice, sale sekcyjne plus lodówki, gdzie leżą ciała. Stamtąd ciała były przewożone do pomagierów. To było trzech takich rosyjskich człowieczków.
Nie przegap: Druga emisja filmu "Stan zagrożenia" Ewy Stankiewicz. GDZIE oglądać? O KTÓREJ?
Z kolei Paweł Rybicki na swoim Twitterze zauważył, że zajmowali się układaniem ciał do trumien. Zobacz, jak pracowali przy ofiarach katastrofy smoleńskiej w naszej galerii.
Jak wyglądała współpraca polskich i rosyjskich medyków?
W filmie Ewy Stankiewicz ekspert opisał, jak miała wyglądać współpraca między rosyjskimi, a polskimi medykami. Według jego słów Polacy nie mieli dostępu do zwłok ofiar.
Zobacz: Ewa Stankiewicz, kim jest autorka filmu "Stan zagrożenia"?
- W prosektorium odbywały się identyfikacje. Tam był jakiś konflikt interesów, chyba Rosjanie nie za bardzo chcieli dopuścić polskich medyków sądowych do identyfikacji. De facto skończyło się na tym, że polscy medycy sądowi nie uczestniczyli w sekcjach. – mówi Dymitr Książek. Odniósł się też do słów Ewy Kopacz, jakoby polscy i rosyjscy medycy pracowali ramię w ramię przy stołach sekcyjnych. – Raz tak było, tylko nie tak, że [Polacy – przyp. red.] stali z nimi ramię w ramię i pracowali, tylko stali i się przyglądali. To jest chyba różnica – zauważa.