I oto zaczęto tę zapowiedź prof. Matyi realizować, wzywając przed oblicze rzecznika odpowiedzialności zawodowej kolejne osoby nieśpiewające w chórze, takie jak doktorzy Basiukiewicz, Martyka czy prof. Rutkowski. NIL oznajmia, że będzie się sprawdzać, czy wymienieni nie głosili poglądów „sprzecznych z aktualną wiedzą naukową”. To zwykłe mydlenie oczu, bo żadnej ostatecznie ustalonej „wiedzy naukowej” w sprawie na przykład pożyteczności lockdownów nie ma. A jeśli już, to są badania, pokazujące ich szkodliwość i bezużyteczność dla kontrolowania przebiegu epidemii. Podobnie rzecz się ma z obowiązkowym maseczkowaniem – tutaj brak jakiejkolwiek jednoznacznej konkluzji. Więc niech NIL łaskawie nie rżnie głupa, bo o nic więcej niż o cenzurę tu nie chodzi.
Cenzurować chcą jednak także politycy partii rządzącej. Oto pani poseł Joanna Lichocka, członek Rady Mediów Narodowych (niestety), uniosła się na Twitterze po obejrzeniu „Warto Rozmawiać” Jana Pospieszalskiego z udziałem m.in. Tomasza Wróblewskiego, dr. Zbigniewa Hałata i mec. Piotra Schramma. Napisała: „Skandaliczny przekaz programu »Warto Rozmawiać« […]. Zwrócę się do [Jacka Kurskiego] o wyjaśnienia, jak to możliwe, że w TVP nadawany jest program atakujący walkę z epidemią, podważający politykę rządu w tej sprawie [podkr. Ł.W.], podważający noszenie maseczek itp.”. Gdyby urząd na Mysiej został reaktywowany, pani poseł znakomicie odnalazłaby się tam na kierowniczym stanowisku ze swoją rewolucyjną czujnością, tropiąc podważanie polityki rządu.
Powyższe spostrzeżenia dedykuję wszystkim tym, którzy jeszcze nie rozumieją, że spór o sposób walki z epidemią nie jest czysto medyczny czy ekonomiczny. To również spór o naszą wolność, także w wymiarze wolności słowa.