Umierają najsłabsi, nie najmniej rozsądni
Gość „Sedna Sprawy” zwracał uwagę, że ładna pogoda, którą mamy od kilku dni w Polsce, powinna sprzyjać zmniejszeniu transmisji koronawirusa, ale niestety, wykorzystywana jest też na „koronaparty na Bulwarach Wiślanych”.
„Te tysiące młodych ludzi, których spotykamy codziennie wieczorami raczej nie wymieniają się tylko życiowymi doświadczeniami, ale też wirusem” - zauważył. „Gdyby to było tak, że wirus zabijałby tylko tych, którzy są mało rozsądni to być może z punktu widzenia biologicznego miałoby to sens. Niestety wirus zabija najsłabszych, tych mało rozsądnych traktuje jako nosicieli, a trafia w osoby słabsze i ostatecznie to je zabija. Niekoniecznie giną ci, którzy się najmniej rozsądnie zachowują, czego z punktu widzenia ewolucyjnego bardzo żałuję” - nie przebierał w słowach dr Szułdrzyński.
Do szpitali trafiają też zaszczepieni
Gość Radia Plus mówi,ł że do jego placówki trafiają także osoby zaszczepione „Takie przypadki się zdarzają, zazwyczaj nie mają ciężkiego przebiegu” - stwierdził. Na uwagę, że fakt hospitalizacji świadczy o tym, że nie jest to najlżejszy przebieg, potwierdził, ale dodał, że odsetek zaszczeionych, którzy trafiają do szpitala jest niewielki. „Istotą szczepionki nie jest wyłącznie zapobieganie wystąpieniu choroby, w tym zakresie skuteczność nie jest stuprocentowa. Są bardzo skuteczne w zapobieganiu bardzo ciężkiemu przebiegowi i śmierci. Szczepionki powinny zmniejszyć przede wszystkim śmiertelność, a dopiero w następnej kolejności liczbę nowych przypadków” - przekonywał Szułdrzyński.