Monika Miller nie mogła dłużej milczeć i jasno napisała, jak się czuje. Jak się okazuje, lockdown, który od 27 marca znów obowiązuje, ma na nią fatalny wpływ. W szczerym poście opisała, że czuje się sfrustrowana. Towarzyszy jej niepokój, jak wiele jeszcze będzie wiosen podobnych do zeszłorocznej i do tej, kiedy szaleje pandemia, a możliwości spędzania czasu są mocne ograniczone.
Nie przegap: Marcin Warchoł złamał reżim sanitarny i jeszcze się tym chwalił! Kuriozalne tłumaczenia. Co mu grozi?
- W co grasz? W lockdown. Tydzień za tygodniem przelatują nam przez palce. Ten czas który ucieka niestety już do nas nie wróci. Są dni kiedy łapie mnie frustracja. Nie znoszę ograniczeń, barier. Wiem, że tak trzeba, ale też wiem, że coraz gorzej każdy z nas to znosi. To będzie kolejna dziwna wiosna, a może każda następna też tak będzie wyglądać? Nie wiem. Tylko pytam. Trzymajcie się Wszyscy ciepło! – napisała.
Ze słów wnuczki Leszka Millera można jasno wywnioskować, że cała sytuacja zaczyna być dla niej męcząca, a poczucie upływającego czasu wprawia ją w melancholijny nastrój. Lockdown jest bez wątpienia ciężkim czasem dla wielu rodzin, zwłaszcza gdy muszą walczyć o swoje przedsiębiorstwa lub łączyć pracę zdalną z opieką nad dziećmi. Można jednak mieć nadzieję, ze kroki podjęte przez rząd poskutkują i już 9 kwietnia obostrzenia zostaną poluzowane.