Mateusz Morawiecki

i

Autor: Andrzej Lange/SUPER EXPRESS Nowy Ład. Morawiecki zapowiada "Nowe 500 Plus". Nawet 12 tys. zł dla rodzin

Morawiecki znów na celowniku wewnętrznych wrogów. W ruch poszły siekiery - pisze Tomasz Walczak

2021-04-01 7:30

Przynajmniej od czasów Mary Shelley i jej słynnej powieści „Frankenstein” wiadomo, że zabawy w tworzenie potworów kończą się dla ich twórców tragicznie. Przestroga zawarta w tej klasycznej powieści powinna była przyświecać także PiS, kiedy tworzył swoją ogromną machinę propagandową. Miała ona działać na zlecenie Nowogrodzkiej i niszczyć opozycję, ale uzyskała samoświadomość i właśnie zwraca się przeciwko swoim stwórcom.

Kto wiedział, ten zauważył. Rządowa telewizja w swoim flagowym programie w materiale o gangu sutenerów uderzyła w prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, Pawła Borysa. Większość widzów o Pawle Borysie pewnie dopiero się dowiedziała. Nie jest on bowiem frontmanem obozu rządowego. Mało kto skojarzył, że obarczenie go winą za to, że sutenerzy skorzystali z firmowanej przez PFR tarczy antykryzysowej to de facto przejaw wewnętrznych wojen frakcyjnych w Zjednoczonej Prawicy, w których już nikt nie bierze jeńców i nawet nie próbuje udawać, że koalicja ma się świetnie. Uderzenie w Borysa to uderzenie w Mateusza Morawieckiego. Nie jest bowiem tajemnicą, że obu panów łączą bliskie relacje.

Coś, czego większość widzów nie zrozumiała, w lot pojęli politycy koalicji, którzy wzięli Pawła Borysa w obronę i wyrazili oburzenie z powodu tego personalnego ataku. Prezesa PFR bronili premier, prezydent, politycy Porozumienia z Jarosławem Gowinem na czele. To pokazuje, jak ten dla większości Polaków niepozorny atak był poważny i jak poważnie został w obozie rządowym potraktowany.

Szarża wewnętrznych wrogów premiera pokazuje też jedno – w koalicji trwa wojna totalna. Nikt już nie bawi się w skrytobójcze ataki czy piętrowe spiski za plecami adwersarzy. Tu krew leje się strumieniami, a trup ściele się gęsto. Główni aktorzy tego epickiego boju odnoszą rany od własnej broni, która miała niszczyć wrogów zewnętrznych, a nieoczekiwanie wykorzystywana jest z premedytacją w środowiskowej wojnie domowej.

Koalicja to dziś koszmarna patologia godna małżeństwa moich dawnych sąsiadów, którzy potrafili ganiać się po osiedlu z siekierami, ale rozstać się nie potrafili. Rozdzieliła ich dopiero śmierć z przepicia, w które wepchnęły ich problemy małżeńskie. Obozowi rządowemu nie wróżę lepszej przyszłości.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają