Koronawirus nadal jest z nami
Prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku już w marcu mówiła, że, o ile grypa ustępuje, to wzrost liczby zachorowań na Covid-19 jest bardzo duży, chorują nie tylko pacjenci, ale i personel. A jak jest dziś?
- Teraz na oddziale mamy spokój, ale jesienią na pewno sytuacja się zmieni. Wirus nadal jest groźny, szczególnie dla osób z grup ryzyka, a więc z chorobami współistniejącymi, nowotworami, po przeszczepach, osób w podeszłym wieku, osób z obniżoną odpornością, czy to wrodzoną, czy nabytą, ze schorzeniami układu krążenia i układu oddechowego, a także osoby z wysokim wskaźnikiem BMI świadczącym o otyłości. To te grupy są przede wszystkim narażone na ciężkie powikłania po zakażeniu, wymagające hospitalizacji. Dla nich najlepszą ochroną przed ciężkim przebiegiem choroby, poza szczepieniami, są leki. I takie już się pojawiły.
Skuteczne i wygodne w podaniu
- Jednym z nich jest lek składający się z dwóch substancji aktywnych, który bardzo dobrze wypada w porównaniu z innymi lekami przeciwko Covid-19 – mówi prof. Zajkowska. – W zasadzie jest adresowany do wszystkich osób z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2, ale do osób z grup ryzyka szczególnie. Hamuje namnażanie wirusa, skraca czas trwania objawów, znacząco obniża ryzyko hospitalizacji i zgonu. Jest wygodny w stosowaniu, doustny, do podawania w domu. Warunkiem jego skuteczności jest czas podania – jak najwcześniej od stwierdzonego zakażenia, do pięciu dni. Badania wykazały, że jeśli zostanie podany w ciągu trzech dni, jego skuteczność w zapobieganiu ciężkiemu przebiegowi i zgonowi wynosi ok. 90 proc.
Niestety w Polsce lek nie jest dostępny, nie ma refundacji – To nas, lekarzy, martwi – dodaje prof. Zajkowska. – Możemy spodziewać się kolejnych fal zachorowań, Covid nie zniknął i powinniśmy dobrze przygotować się na te kolejne fale. Uzupełnienie szczepień, odbudowanie systemu testowania i wdrożenie doustnej terapii przeciw SARS-Cov-2, szczególnie w przypadku osób z grup ryzyka, znacznie ograniczyłoby groźne konsekwencje. Niektóre szpitale jeszcze nie tak dawno dysponowały resztkami leku z zapasów Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, zakupionych kiedyś przez rząd. Ale zapasy się wyczerpały.
Lek jest drogi i niewiele osób byłoby stać na jego zakup. Tymczasem np. w Niemczech jego cena wynosi mniej więcej tyle, co koszt całkiem niezłego obiadu dla dwóch osób – ok. 30 euro…
Bożena Stasiak