Jak powiedziała nam profesor, na oddziały covidowe trafiają głównie osoby starsze, jednak nie tylko choroba jest dla nich ciężkim przeżyciem. Równie dojmująca jest samotność, jaka towarzyszy im podczas hospitalizacji. Personel nie zawsze ma czas, by porozmawiać z pacjentami lub udzielić im psychicznego wsparcia. Cały czas są w biegu, by móc zając się wszystkimi.
- Prawdę mówiąc, niewiele jest czasu na rozmowę z pacjentem. Jest duża presja czasu, jest duży napór na Izbę Przyjęć, trzeba pacjentów opracować. Poza tym gdy trafiają na salę, pozostają w izolacji, nie ma możliwości, by pacjentowi poświęcić więcej czasu czy porozmawiać tak, jak by się chciało – powiedziałanam.
Pojawiają się problemy nie tylko z wygospodarowaniem czasu dla seniorów, ale też fizyczne trudności. Kombinezony, jakie nosi personel, nie ułatwiają wcale kontaktu. Często kondycja fizyczna osób w podeszłym wieku staje się przeszkodą.
- Są sale dwu-, trzyosobowe, izolowane, do których personel wchodzi wtedy, kiedy musi. Ubrany, opancerzony, w związku z tym nie widać twarzy. Możliwość komunikacji jest ograniczona, a starsi ludzie gorzej słyszą. Komfort chorowania, w mojej opinii, jest zły – opisywała profesor.
Niestety, nie każdego pacjenta daje się uratować. Wtedy też pacjenci umierają w samotności, bez bliskich.
- Tak, pacjenci umierają w izolacji – przyznała ze smutkiem. Zaapelowała także, by nie odwiedzać swoich najbliższych i nie narażać ich na ryzyko zarażenia.