Nie jest to może szczególnie sexy problem i nie mieści się w ramach politycznego cyrku nad Wisłą, ale warto zauważyć, że demokracja jest deliberatywnym systemem politycznym. Przekładając na nasze, chodzi o ciągłe negocjowanie między różnych racji i poglądów, by dojść do porozumienia korzystnego dla całej wspólnoty. Nie chodzi o to, by zniszczyć przeciwnika i narzucić mu swoją rację, ale by się z nim porozumieć i znaleźć takie rozwiązanie, które wszystkich zadowoli. Polska ciągle młoda demokracja nigdy tego nie rozumiała i rozumie jeszcze mniej od momentu, gdy naszą politykę zdominował plemienny spór wewnątrz prawicy postsolidarnościowej – konserwatywnych liberałów z PO i narodowo-katolickiego PiS.
Jak to w plemiennych sporach – liczy się argument siły, a nie siła argumentu. Kłótnia o RPO jest kolejnym tego przykładem, kiedy to PiS i jego medialni klakierzy uznali, że skoro ma większość w Sejmie, to może robić co chce i opozycyjny Senat powinien to uznać bez szemrania. O żadnych negocjacjach nie może być mowy, nawet jeśli rzeczywistość polityczna, wynikająca demokratycznej decyzji społeczeństwa, do nich zmusza.
PiS wykorzystał marionetkowy Trybunał Konstytucyjny, by ograniczające jego żelazną wolę prawo zmienić pod siebie w imię kolejnego zwycięstwa politycznego. I będzie je zmieniał póki nie postawi na swoim. Tłumacząc, że większość ma swoje prawa.
Głupie to tłumaczenie i pokazujące jak bardzo PiS gardzi procesami demokratycznymi. Przypomnijmy jak to wygląda w dojrzalszych demokracjach. Pamiętają Państwo jak dekadę temu Belgia pobiła rekord świata przez 535 dni (!) nie mogąc stworzyć rządu? Nikt nie wysługiwał się belgijską Julią Przyłębską, nikt nie zmieniał prawa. Politycy negocjowali, póki się między sobą nie dogadali, tworząc egzotyczny z polskiego punktu widzenia rząd socjalistów, chrześcijańskich demokratów i liberałów. Przy zachowaniu wszystkich różnic polski odpowiednik rządu Zandberga, Kaczyńskiego i Budki. Nie do wyobrażenia, prawda? I na tym polega dramat polskiej polityki.
>>CZYTAJ TAKŻE:
>Adrian Zandberg: Światło w mroku
>Tadeusz Płużański o skazaniu gen. "Nila" na karę śmierci: Gurowska nieosądzona