- Superliga, zdaniem Jana Sowy, to jedynie logiczna konsekwencja komercjalizacji piłki nożnej i wpisuje się w procesy, które uczyniły z Ligii Mistrzów maszynkę do zarabiania pieniędzy
- Utowarowienie piłki nożnej, której Superliga jest najnowszym jego wcieleniem, prowadzi do przejęcia kontroli nad tym kto z kim i kiedy gra przez tych, którzy chcą wyciągać z futbolu jak największe zyski
- Ani organizatorom Ligii Mistrzów, ani twórcom Superligii nie chodzi o sport i kibiców, ale to, kto będzie kontrolował zyski z piłki nożnej
- Zdaniem Sowy, Superliga jest w pewnym sensie mniej obłudna niż Liga Mistrzów UEFA. Nikt bowiem nie udaje, że chodzi o coś więcej niż zyski i że same te rozgrywki są organizowane wyłącznie dla sławnych i bogatych
„Super Express”: - Powstanie Superligii zrzeszającej większość najbogatszych i najlepszych klubów piłkarskich świata wzbudziło ogromne emocje. Niemal wszyscy mówią o sprzedaniu szlachetnej dyscypliny sportowej, chciwości, która zabija sport. UEFA i FIFA grożą wykluczeniem klubów i piłkarzy, które biorą w tym dział. To oburzenie nie jest trochę spóźnione, wziąwszy pod uwagę, jak przynajmniej od lat 90. profesjonalny sport uległ całkowitej komercjalizacji, a Superliga to tylko logiczna konsekwencja tego, czym stała się Liga Mistrzów?
Dr Jan Sowa: - Przede wszystkim to, co najbardziej uderza to FIFA i UEFA oskarżające kogoś o chciwość i zżymające się, że chciwość zwycięża nad sportem, to ironia historii i cynizm tych ludzi. Superliga to kontynuacja procesów, które przed dekady miały i do których zarówno FIFA, jak i UEFA się przyczyniła. Powstanie Superligii doskonale wpisuje się w schemat, zgodnie z którym przebiega utowarowienie, czyli podporządkowanie czegoś – w tym wypadku piłki nożnej – regułom gospodarki rynkowej.
- Co ma pan na myśli?
- Najpierw mamy dziedzinę, która funkcjonuje zgodnie ze swoimi prawami. Do niej doczepiają się interesy komercyjne po to, żeby zmonetyzować rzeczy, które się dzieją. Ktoś gra znakomicie, przyciągając zainteresowanie fanów, więc pojawia się sponsor. Potem pojawia się telewizja, która chce to transmitować.
>>CZYTAJ TAKŻE:
>>Patryk Jaki wpadł w furię! Sprawa nie dotyczy polityki. Gruba afera na cały świat!
- Nie wygląda to groźnie.
- Tyle, że na tym to się nie kończy. Następny krok jest taki, że interesy komercyjne zaczynają podporządkowywać sobie logikę produkcji tego, co sprzedają. Jest czymś naturalnym w kapitalizmie, że skoro zainwestowałeś w coś pieniądze, chcesz kontrolować strumień zysków. Po to, żeby kontrolować strumień zysków, musisz kontrolować to, jak to funkcjonuje. W tym przypadku: kto z kim gra i kiedy. I oczywiście, im więcej pieniędzy zainwestowałeś, tym więcej chcesz ich wyciągnąć, więc roztaczasz jeszcze większą kontrolę. Superliga jest tylko najbardziej zaawansowanym etapem tego procesu.
Najbardziej uderza to FIFA i UEFA oskarżające kogoś o chciwość i zżymające się, że chciwość zwycięża nad sportem, to ironia historii i cynizm tych ludzi. Superliga to kontynuacja procesów, które przed dekady miały i do których zarówno FIFA, jak i UEFA się przyczyniła.
- Współczesny profesjonalny sport jak w soczewce skupia w sobie to, co we zglobalizowanym nieregulowanym kapitalizmie najgorsze: brak demokratycznej kontroli ostatecznie prowadzi do oligarchizacji piłki nożnej. Bo czym innym jest Superliga jeśli nie piłkarską oligarchią?
- Tak, to jest dokładnie tak jak z globalizacją. Hasłem globalizacji jest deregulacja i oddanie wszystkiego w ręce wolnego rynku. Tak jak jednak w przypadku globalizacji, tak piłka nożna i ci, którzy ją kontrolują, prowadzą do bardzo specyficznej regulacji. Weźmy choćby obsesję na punkcie tego, kto w jakiej koszulce wchodzi na stadion. Pamiętamy kurioza z Euro 2012, kiedy wokół stref kibica usuwano reklamy marek, nie były związane z tym wydarzeniem, bo tego sobie życzyła UEFA i sponsorzy. UEFA i FIFA od dawna mają obsesję kontroli na tym, jak wygląda piłka nożna, by wycisnąć z niej jak najwięcej pieniędzy. To, że dziś są oburzeni powstaniem Superligii, wynika z prostego faktu, że wściekli się, iż ktoś ogrywa ich w ich własną grę. Stąd pomysły, by usuwać kluby i graczy, którzy mają grać dla konkurencji. Ostatnia rzecz, o którą chodzi którejkolwiek ze stron to sport i kibice.
>>CZYTAJ TAKŻE:
>Superliga, albo śmierć. Prezydent Realu Madryt nie ma wątpliwości co do przyszłości futbolu
- A chodzi wyłącznie o maksymalizację zysków?
- Dokładnie tak. Właściciele klubów, które tworzą Superligę, mają lepszy pomysł na zarabianie pieniędzy. A te kluby muszą zarabiać, bo są straszliwie zadłużone. Zresztą to, jak one funkcjonują, to też ciekawy aspekt tej sprawy. Manchester United jest w rękach amerykańskiej rodziny Glazerów, która wytransferowała z Anglii około miliarda dolarów od czasu, kiedy ten klub kupili, a dach Old Trafford przecieka. Kiedy klub kupowali, był on w dobrej kondycji finansowej. Dzisiejsze problemy, które pchają do Superligii, wynikają z problemów wygenerowanych przez model finansowy, w jakim i Manchester United i inne kluby z Superligii funkcjonują: maksymalizacji zysków dla właścicieli i inwestorów kosztem interesów klubu jako instytucji i jego fanom.
W pewnym sensie Superliga jest mniej obłudna niż Liga Mistrzów UEFA. Nikt nie udaje, że chodzi o coś więcej niż zyski i że same te rozgrywki są organizowane wyłącznie dla sławnych i bogatych
- Ale przecież Liga Mistrzów, która na powstaniu Superligii ma stracić, od lat funkcjonuje podobnie.
- I dlatego w pewnym sensie Superliga jest mniej obłudna niż Liga Mistrzów UEFA. Nikt nie udaje, że chodzi o coś więcej niż zyski i że same te rozgrywki są organizowane wyłącznie dla sławnych i bogatych. Liga Mistrzów też jest dla sławnych i bogatych, ale utrzymuje ideologiczną fikcję, że granie w niej zależy od zdolności, a nie możliwości finansowych.
- Ktoś nawet zwrócił uwagę, że Superliga zabiera marzenia piłkarzy z małych biednych klubów, grających w małych biednych ligach, że pewnego dnia mogą ze swoim zespołem zawojować Ligę Mistrzów. Tyle, że w Lidze Mistrzów taki Znicz Pruszków nigdy nie zagra.
- No właśnie, mit, że we współczesnym futbolu każdy może wygrać, utrzymywany jest przez ciągłe przytaczanie przykładów Leicester, które może wygrać Premier League, FC Porto Ligę Europejską, a Grecja mistrzostwo Europy. Te przypadkowe sukcesy mają być dowodami na ogólną zasadę, której nie ma. Sposób, w jaki zorganizowany jest współczesny futbol stale reprodukuje piłkarską elitę i daje ogromne zyski, nie pozwalając do niej wejść komuś spoza niej. Niezależnie, czy dzieje się jest w ramach rozgrywek organizowanych przez UEFA czy FIFA, czy Superligę.
Rozmawiał Tomasz Walczak