„Super Express”: - Słuchać zewsząd, jak to świetnie ma się polska gospodarka, która odrabia straty z zeszłego roku. Jak to świetnie wygląda sprawa z bezrobociem. Od czasu do czasu w zachodnich mediach można przeczytać o polskim cudzie gospodarczym. Tyle, że tego cudu nie odczuwają młodzi Polacy. Jak uderzył w nich pandemiczny kryzys?
Dr Jakub Sawulski: - Pandemia bardzo różnie uderza w różne pokolenia. O ile starsze pokolenia najbardziej ucierpiały na niej zdrowotnie, o tyle ekonomicznie najwyższą cenę płacą za nią młodzi. Są trzy główne przyczyny tego stanu rzeczy.
- Jakie?
- Młodzi są tą grupą, która dużo częściej niż starsi, pracuje w tych formach zatrudnienia, z których łatwiej ich zwolnić. Chodzi o umowy cywilno-prawne i umowy o pracę na czas określony. 60 proc. osób w wieku 15-24 lat pracuje nad umowach czasowych. W starszych grupach wiekowych, ten odsetek jest znacznie mniejszy. Druga przyczyna, to fakt, że młodzi dużo częściej niż starsi pracują w tych sektorach, które najbardziej są dotknięte kryzysem: gastronomi, hotelarstwie i turystyce. W samej tylko gastronomii co czwarty zatrudniony to właśnie osoby od 15 do 24 lat, a to sektor, który najbardziej ucierpiał w czasie pandemii. I wreszcie, potwierdza się zjawisko, że pierwsi do zwolnienia są ci, którzy w firmach są najkrócej – mają najmniejsze doświadczenie, najmniej są związani z firmą.
- Patrząc na dane dotyczące czy bezrobocia, czy zwłaszcza zatrudnienia, widać, jak te trzy czynniki sprzysięgają się przeciwko młodym pracownikom.
- Rzeczywiście, jeśli spojrzymy na zatrudnienie, to w starszych grupach wiekowych w ubiegłym roku ono nie tylko się nie zmniejszało, ale rosło. Znacząco ono spadło w najmłodszej grupie wiekowej, bo aż o 18 proc. To 200 tys. młodych pracujących mniej. Dużo lepiej nie jest w kolejnej grupie wiekowej, czyli 25-29 lat. Tam z rynku zniknęło 100 tys. pracowników. Mamy więc o 300 tys. młodych pracowników mniej w gospodarce. To ogromna liczba.
- Jakie konsekwencje będzie to miało? Dla gospodarki pewnie niewielkie, ale dla przyszłości Polaków przed 30. rokiem życia, ogromne.
- Dokładnie. Obecne kłopoty tych ludzi przełożą się na ich przyszłą sytuację. Badania pokazują, że wejście na rynek pracy w czasie kryzysu ma długoterminowe konsekwencje. Po 10-15 latach będą oni zarabiać mniej, niż gdyby weszły na rynek w czasach koniunktury. Nie tylko będą zarabiać mniej, ale będą też pracować w mniej stabilnych warunkach zatrudnienia, częściej będą wpadać w bezrobocie. Drugim ważnym czynnikiem, wpływającym niepewną przyszłość młodych jest edukacja. Wysłania ich na naukę zdalną będzie dla nich ogromnym problemem, bo jej efektywność, co pokazują badania, jest dużo niższa niż edukacji stacjonarnej. To przełoży się na ich życiowe szanse.
- Co więcej, nauka zdalna i odizolowanie młodych od kolegów ze szkoły czy studiów, sprawia, że nie zbudują oni relacji, które nazwalibyśmy kapitałem kulturowym. To one pozwalają potem znaleźć lepszą pracę.
- To bardzo ważny wątek. Młodzi teraz albo nie budują relacji, albo są one bardzo zniekształcone. I znów odwołam się do badań, które wyraźnie dowodzą, że budowanie relacji ma pozytywne skutki ekonomiczne. Ci ludzie, którzy mają większą liczbę bliskich znajomych z czasów nastoletnich więcej zarabiają w przyszłości. Jeżeli teraz młodzi nie mają szans na budowanie tych szerokich znajomości, nie budują sobie kapitału kulturowego, który pomaga im później w karierze zawodowej.
- Młodzi, podobnie jak obecni 30-40-latkowie mogli spodziewać się trudnego wejścia w dorosłość i uzyskania życiowej stabilizacji – pracy na etat, szans na własne mieszkanie. Pokolenie Polaków przed 30. będzie miał jeszcze większe trudności, by się uniezależnić finansowo i żyć stabilnym życiem.
- Już dziś młodzi mają problem z pójściem na swoje. Niekoniecznie wynika to z ich niesamodzielności, ale z tego, że zarabiają za mało, pracują w niestabilnych formach zatrudnienia, co utrudnia im zdobycie środków na zakup własnego mieszkania, które wobec małego rynku nieruchomości w Polsce i dużego na nie popytu, stają się coraz droższe i coraz bardziej nieosiągalne. Sytuacja młodych, którzy będą płacić cenę za kryzys pandemiczny, będzie jeszcze trudniejsza. Ich zarobki będą niższe, a ich formy zatrudnienia jeszcze częściej niestabilne. W kryzysie znacząco zwiększa się akceptacja dla naciąganych sytuacji na rynku pracy – zatrudnienie w szarej strefie, niestandardowych form zatrudnienia, niższych pensji. Młodzi, którzy już wcześniej byli skazani na prekaryzację, jeszcze mocniej ją po kryzysie odczują.
Rozmawiał Tomasz Walczak