Profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog i mikrobiolog z UJ, członek Radym Medycznej przy premierze pytany w Radiu Plus czy kolejne mutacje koronawirusa będą coraz groźniejsze i czy pojawią się takie, dla których szczepionki nie będą zaporą, mówił wprost: - Ten wirus się cały czas zmienia. Należy się spodziewać, że wirus będzie próbował uciekać, zwiększać swoją transmisyjność. To w dużym stopniu zależy od tego jak będziemy kontrolować epidemię. Jeżeli szybko skontrolujemy ją za pomocą szczepień to szansa jest minimalna, a jeżeli puścimy ją samopas, jak w Brazylii, szansa jest realna.
Ekspert został dopytany o to, czy biorąc pod uwagę, że bogata Północ to nie jest cały świat, możemy za pewnik przyjąć pojawienie się takich mutacji? Jak odpowiedział: - Tak, można przyjąć za pewnik. Pytanie tylko w jakim momencie się pojawią. Jeżeli będziemy już uodpornieni to mutacje nie będą miały takie dużego impaktu. Można przewidywać, że powstanie wariant, który zupełnie ucieknie i wtedy będzie konieczność aktualizacji szczepionki. Część firm już nad tym pracuje, te szczepionki w zasadzie są już przygotowane.
Maseczki na ulicy. Wirusolog wprost: Kiedy liczba zakażeń spadnie będę pierwszym, który powie, że na zewnątrz nie potrzebujemy maseczek
Profesor Krzysztof Pyrć mówił też o zasadności noszenia maseczek na zewnątrz: - Jeżeli idziemy pustą ulicą to ryzyko jest minimalne, a jeżeli rozmawiamy z kimś to ryzyko transmisji istnieje. Nie damy rady zablokować kontaktów międzyludzkich w domach. To co teraz widzimy to gigantyczny kryzys, setki ludzi umierają codziennie i kluczowe jest przerwanie wszelkich ścieżek transmisji. Zgadzam się, że maseczki na zewnątrz chronią tylko i wyłącznie wtedy kiedy z kimś rozmawiamy. Kiedy liczba zakażeń spadnie będę pierwszym, który powie, że na zewnątrz nie potrzebujemy maseczek. Jednak w momencie, gdy jesteśmy w kryzysie to stosunkowo mały koszt, który może zmienić… nawet jeżeli to będzie 200 osób uratowanych to chyba noszenie maseczek nie jest aż tak problematyczne.