Funkcjonariusze wkroczyli do akcji zaraz po anonimowym donosie o włamaniu do baru z pieczonym drobiem. Gdy przybyli na miejsce, najedzony złodziej próbował uciec, przeciskając się przez otwór w dachu przyczepy. Na widok mundurowych Andrzej S. wpadł panikę. Wygramolił się szybko z baru, zeskoczył na chodnik i walnął głową o beton.
Złodziej-łakomczuch wiedział, że przez chwileczkę zapomnienia wszedł w konflikt z prawem. Szybko podniósł się z ziemi i wziął nogi za pas. Ucieczka na nic się zdała, bo z pełnym żołądkiem nie dał rady rozwinąć zawrotnej prędkości.
Funkcjonariusze szybko schwytali obżartucha, który mało, że zjadł kurczaka, to jeszcze zwinął puszkę z napojem gazowanym. Po wytrzeźwieniu smakosz drobiu z rożna usłyszy zarzut kradzieży z włamaniem.