10-letnia dziewczynka o wszystkim opowiedziała przed sądem. - Mówił też, że stworzył sobie elektroniczną postać w grze MyCraft (w której można zabijać) moją sylwetkę, którą dręczy i wysadza w powietrze - zeznała. Świadkiem prześladowań miał być inny uczeń. - Słyszałem, jak Dawid groził, że ją zabije. Mówił to dwa razy. Ten drugi raz mówił to przy niej. Tak, widziałem scyzoryk - podkreślił. Jak podaje portal patriot24.net, prowadząca rozprawę sędzia Małgorzata Orzech-Placek nie była zadowolona, że musi zajmować się agresją w podstawówce.- Ta sprawa to jest niepotrzebne zawracanie głowy sądowi. Powinna być rozstrzygnięta w szkole, przez dyrekcję - stwierdziła, zwracając się do rodziców poszkodowanej dziewczynki. Wydała jedna wyrok - 11 latek został ukarany... upomnieniem. Najbardziej bulwersujące jest to, że - jak czytamy w portalu patriot24.net - sędzia "odmówiła rodzicom prześladowanej dziewczynki przeprowadzenia dowodu w postaci specjalistycznych badań psychiatrycznych agresora przez Biegłego Sądowego Lekarza Psychiatry. Sędzia nakłamała, że taki wniosek wpłynął po terminie".
Ojciec dziecka - w trosce o bezpieczeństwo córki i innych uczniów szkoły - postanowił o sprawie zaalarmować Zbigniewa Ziobrę. - By nie doszło do kolejnej tragedii i kolejnej, strasznej traumy - tłumaczy. - Jeśli ten chłopak jest chory, to powinien trafić do specjalistycznej placówki. O jego losie powinien zadecydować Sąd po zasięgnięciu dogłębnej analizy wykonanej przez Sądowego Biegłego Lekarza Psychiatrę. Czy Małgorzata Orzech-Placek i prezes (sądu, który zajmował się sprawą - red.) Michał Bukiewicz wezmą na siebie odpowiedzialność jeśli odstawi leki i zabije? - argumentuje tata 10-latki.
ZOBACZ TAKŻE: Wrocław. Lekarz skatował pilota. Ten trafił do jego szpitala