12 lat dla PIJANEGO motorniczego! Pan Andrzej przyznaje: Nigdy ci nie wybaczę że zabiłeś mi mamę!

2014-11-17 13:34

Andrzej Kocik (57 l.), były oficer, to twardy facet. Ale na wspomnienie tragicznie zmarłej mamy łzy cisną mu się do oczu. Tego styczniowego popołudnia, gdy kompletnie pijany motorniczy łódzkiego tramwaju Piotr M. (35 l.) rozjechał ją i dwie inne kobiety na przejściu dla pieszych, nie zapomni do końca życia. I choć zabójca, którego proces rozpoczął się właśnie w łódzkim sądzie, prosił go o darowanie win, wybaczać nie zamierza.

6 stycznia tego roku, święto Trzech Króli, ul. Piotrkowska w Łodzi. Prowadzony przez Piotra M. tramwaj linii 16 dojeżdżał do skrzyżowania z ul. Radwańską. Za chwilę powinien się zatrzymać. Ale przyspieszył, minął przystanek i mimo palącego się czerwonego światła pomknął dalej, taranując wjeżdżające prawidłowo na skrzyżowanie auto. Chwilę potem tramwaj rozjeżdża przechodzące po pasach trzy kobiety - Janinę Kocik (+75 l.), Krystynę S. (+77 l.) i Bronisławę O. (+72 l.). Wszystkie zginęły.

Motorniczy w policyjny alkomat wydmuchał 1,4 promila alkoholu. Piwo i wódkę pił tego samego dnia w trakcie pracy.

Właśnie stanął przed sądem. Tłumaczył się, że pił, bo miał problemy rodzinne. Przepraszał też rodziny ofiar.

Andrzej Kocik wybaczać jednak nie zamierza. - Te przeprosiny nic dla mnie nie znaczą. To są tylko słowa. Nie mogę mu tego darować - mówi. - On skrzywdził nie tylko trzy osoby, które zginęły. On skrzywdził dużo więcej ludzi - rodziny ofiar. Moja mama to była wspaniała, aktywna kobieta. Cieszyła się życiem. On w jednej chwili to życie zabrał.

Zobacz też: Warszawa. Tragiczna śmierć na torach

Piotrowi M. za spowodowanie po pijaku wypadku, w którym zginęły trzy osoby, grozi do 12 lat więzienia.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki