- Nikogo w domu nie było wtedy, a brata trzeba było odebrać - tłumaczy się Michał. A że było wyjątkowo zimno, a do przedszkola ma kawałek, wsiadł do opla corsy swojego taty, włożył kluczyki do stacyjki i ruszył. Do przedszkola, choć ledwo sięga do pedałów, dojechał bez problemu. Dopiero tam zaczęły się kłopoty. Nauczycielkom włosy stanęły dęba na głowie, gdy zobaczyły chłopca w samochodzie. Gdy pod przedszkole przyjechała policja, Michał był już w domu. Wrócił piechotą.
- Policjanci ukarali ojca chłopca mandatem karnym za umożliwienie kierowania samochodem osobie, która nie ma do tego uprawnień. O zdarzeniu zostanie poinformowany sąd rodzinny - informuje Włodzimierz Szał z krotoszyńskiej policji.