Taki pomysł pojawił się na naradzie premiera Tuska z najbliższymi współpracownikami.
- Mamy na głowie trudny budżet na 2010 r. Prezydent i opinia publiczna protestują przeciwko podwyżkom podatków. Lech Kaczyński nie godzi się też na obcięcie pieniędzy dla armii. A oszczędzać musimy - tłumaczył jeden ze współpracowników premiera w "Gazecie Wyborczej", która ujawniła tę informację.
*Najgorsze jeszcze przed nami?*
Co więc proponuje Tusk? Obcięcie liczby zatrudnionych w ministerstwach urzędników o 10 proc. Zwolnienia mają też dotknąć pracowników agencji rządowych, urzędów wojewódzkich i służb skarbowych. A skoro średnia pensja urzędnika wynosi dziś 4,1 tys. zł, w całym przyszłym roku uda się dzięki temu zaoszczędzić blisko pół miliarda złotych.
Opozycja przyklasnęła planom rządu.