"Super Express" dotarł do wykazu dziesięciu najwyższych nagród przyznanych pracownikom ZUS w 2010 r. i w I kwartale 2011 r. Dokument podpisany jest przez szefową departamentu spraw pracowniczych Beatę Kombor. ZUS nie podawał w nich danych osobowych, ale kwoty. A te robią piorunujące wrażenie!
Rekordzista przez kilkanaście miesięcy dostał 86 700 zł nagrody (w 2010 r. - 81 700, w I kwartale 2011 - 5000 zł). Kolejni pracownicy też nie mogli narze kać. 86 200 zł, 72 300 zł, 67 900 zł, 67 300 zł, 63 700 zł, 63 400 zł, 61 800 zł, 58 290 zł, 57 660 zł. W sumie 685 880 tysięcy!
W całym 2010 r. i w I kwartale 2011 Zakład obdarował 120 tys. pracowników. - Jeżeli w Polsce mówimy o oszczędzaniu i zaciskaniu pasa, to nagradzanie urzędników tak wysokimi premiami jest absolutnie skandaliczne. Po raz kolejny okazuje się, że działalność Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest kosztowna i w znacznym stopniu obciążająca budżet państwa - ocenia poseł Maks Kraczkowski (32 l., PiS) z Sejmowej Komisji Gospodarki.
Przypomnijmy, to już kolejna afera związana z rozpasaniem w ZUS opisywana przez "Super Express". Niedawno ujawniliśmy, jak szefowie Zakładu zwiedzali świat na koszt podatnika.