- Spirytus kupiłem na targu i zmieszałem z colą. Siedziałem przy komputerze i grałem. Kiedy zrobiło mi się źle, poszedłem do rodziców - opowiada Mariusz.
Co było potem, nie pamięta, bo stracił przytomność. Zszokowani rodzice zawieźli syna do szpitala. Lekarze byli przerażeni, bo po raz pierwszy spotkali się z przypadkiem, żeby dziecko doprowadziło się do takiego stanu. Na szczęście Mariusza udało się odtruć. - Dawka śmiertelna dla dorosłego wynosi 4 promile - mówi dr Ewa Zakrzewska (47 l.), lekarz rodzinny. - To cud, że chłopiec przeżył. Jego wątroba musiała oczyścić organizm z wielkiej dawki trucizny.
Rodzice Mariusza będą musieli wyjaśnić, dlaczego nie upilnowali swojego dziecka. - Prowadzimy postępowanie w sprawie rozpijania nieletniego - mówi Joanna Kozłowska (41 l.) z policji w Lipnie. - Mam nadzieję, że ten chłopiec już nigdy nie sięgnie po alkohol - dodaje.