Pamiętała pierwsze kroki małej Julci. Pierwsze słowo i uśmiech. Co musiała czuć, gdy zamiast wdzięczności za przygotowanie przyjęcia sylwestrowego dla swojej malutkiej w jej oczach dziewczynki i jej znajomych usłyszała wyzwiska. 62-letnia Janina tego dnia ze śmiechem na ustach gotowała kurczaka i kroiła warzywa do sałatki, by przyjęcie Julci dla jej znajomych okazało się wspaniałym wydarzeniem towarzyskim. Rodzice dziewczyny byli an balu sylwestrowym. Julcia miała wyprawić pierwszą w swoim życiu prywatkę.
Zdziwiła się, gdy w drzwiach swojego mieszkania, zamiast eleganckiej wnuczki i miłych młodzieńców, zobaczyła hordę nastolatków niosących skrzynki alkoholu. Z sercem pełnym trwogi obserwowała przez całą noc zachowanie młodzieży. Jednak największa tragedia spotkała ją gdy dom już opustoszał. Pijana 14-latka rzuciła się na babunię z pięściami. - Na początku myślałam, że wnusia żartuje, ale w pewnym momencie podeszła do mnie, popchnęła, a następnie zaczęła szarpać za włosy i wykrzykiwać, dlaczego nie chce się z nią napić. Odepchnęłam ją, zagroziłam, że zadzwonię po rodziców, wtedy zaczęła mnie bić rękoma i nogami — wspomina dramatyczną walkę pani Janina. Jednak bardziej od ciosów zadawanych przez wnuczkę bolało staruszkę serce. Za okazaną dobroć została skatowana przez najbliższą osobę na świecie.
Zobacz: Bydgoszcz. Koleżanka TŁUKŁA 6-klasistkę: Nie broń się ku**o, rozumiesz?! [WIDEO]