Marek S. na początku lat 90. ubiegłego wieku postanowił zrobić interes życia. Zarejestrował działalność gospodarczą, zaczął szukać kontrahentów. Pomysł na łatwy zarobek miał prosty - brał od hurtowników towar z tzw. odroczonym terminem płatności. Zgodnie z umową miał się z niego rozliczać po sprzedaży całej partii. Tymczasem on pieniądze inkasował, a jego partnerzy nie powąchali nawet złotówki. W ten sposób wyłudził towar za kilkaset tysięcy złotych. Hurtownicy, którzy mu go dostarczali, masowo zaczęli zgłaszać się na policję. Marek S. wiedział, że grunt pali mu się pod nogami i zaczął się ukrywać.
W 1994 roku skierniewicka prokuratura wystawiła za nim pierwszy list gończy. W niedługim czasie napisano kolejnych siedem wniosków o ściganie mężczyzny.
Marek S. był jednak sprytny. Często zmieniał miejsce zamieszkania, gubił tropy, zacierał ślady. By uniknąć zatrzymania, podróżował po krajach Unii Europejskiej. Przez 16 lat ukrywania poczuł się na tyle pewnie, że w końcu postanowił wrócić do Skierniewic. Zamieszkał w rodzinnym domu. Tam urządził sobie system skrytek, w których mógł schować się przed policjantami. Najwyraźniej jednak nie docenił funkcjonariuszy. Stróże prawa, gdy tylko zdobyli informację, że Marek S. może przebywać w domu, zrobili "nalot" i bez problemu odnaleźli mężczyznę. Oszust trafił do więzienia, gdzie spędzi najbliższe osiem lat.