To przez to ludzkie gadanie targnęła się na życie - twierdzą rodzice nastolatki z powiatu chełmskiego, która po śmierci miejscowego proboszcza nie chciała dłużej żyć. Ksiądz zmarł na zawał serca, a dziewczyna bardzo przeżyła jego odejście - jak opowiadała w "Super Tygodniu" jej matka. W tym dniu nie poszła do szkoły, nie dotarła też na lekcję nauki jazdy w Chełmie. 17-latka zaginęła 26 kwietnia, a po dwóch dniach poszukiwań jej ciało odnaleziono w lesie Borek na obrzeżach Chełma. "Super Tydzień Chełmski" donosi, że dziewczyna zostawiła w swoim pokoju list pożegnalny. Napisała w nim, że nie potrafi żyć bez księdza i jego przyjaźni. Rodzice nastolatki nie ukrywają, że ich córka
kochała księdza, ale - jak dodają - nie tak "jak ludzie sobie myślą". Wprawdzie dziewczyna często widywała się z księdzem i czasami nawet nocowała na plebanii, ale tylko dlatego, że opiekowała się chorym kapłanem. Zdecydowanie zaprzeczają pomówieniom, które pojawiły się po śmierci proboszcza, jakoby ich córkę łączyły z księdzem jakieś inne relacje. Podczas pogrzebu 17-latki jej ojciec stwierdził wprost, że są to zwykłe oszczerstwa nie mające nic wspólnego z prawdą.
17-latka popełniła samobójstwo po śmierci księdza
2019-05-06
21:21
W liście pożegnalnym napisała, że nie potrafi żyć bez księdza, ale rodzice dziewczyny obwiniają za jej śmierć miejscowych plotkarzy. Jak było naprawdę?