17-letnia Marysia Sokołowska, która nazwała premiera „zdrajcą”, o atakach w sieci opowiedziała w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.
- W internecie pojawiają się straszne obelgi na mój temat – przyznała dziewczyna. - Nie wiem nawet, kto to pisze, ponieważ są to często anonimowi ludzie. Pojawiają się wrogie komentarze, a pytania skierowanie do mnie na portalu społecznościowym "ask" obrażają nie tylko mnie, ale Pana Boga, naszą ojczyznę i wielu dobrych ludzi. Na takie wulgarne pytania z reguły nie odpowiadam – dodała i podkreśliła, że szykany odczuwa jedynie w sieci. Na portalu ask internauci zarzucają jej m.in., że jest "pusta", "chamska", "wygląda jak najarana" i "wstydzi się za nią cała Polska".
17-latka uważa, że jest atakowana jakby była „wyrafinowanym politykiem z kilkudziesięcioletnim stażem”. - Po prostu wielu wyżywa się na mnie i wyładowuje swoją złość – mówi w rozmowie z "GPC". O Marysi „pogromczyni Tuska” powstały też memy (np. przyrównujące ją do posłanki Pawłowicz i fanpage na Facebooku – jedne wspierające, inne atakujące i prześmiewcze. Marysia w wywiadzie podkreśla jednak, że mimo zamieszania wokół swojej osoby nie zmieniła się: - Staram się być sobą. Nadal służyć Bogu, ludziom i Polsce. Zapewniła też, że bardzo często modli się za premiera.
Marysia nazwała premiera zdrajcą podczas jego wizyty w Gorzowie Wielkopolskim. Na spotkaniu z organizacjami pozarządowymi dziewczyna zapytła go, "dlaczego udaje patriotę, a jest zdrajcą Polski". Kiedy Tusk przyjechał później z wizytą do jej liceum, dziewczyna nie przyjęła od niego kwiatów.