Proces rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Dotyczy wydarzeń z wiosny 2017 r. Wtedy to Andrzej Kołtun spotkał się z Dawidem P., który zniszczył jego skuter, aby porozmawiać o odszkodowaniu. Dawid P. zabrał ze sobą Pawła C. 17-latek trenował boks, więc mimo nikczemnej postury podjął się roli ochroniarza. - Wziąłem kolbę od wiatrówki i kominiarkę. Miałem zareagować, gdyby doszło do ostrej sprzeczki. Patrzę, a tu Andrzej podchodzi do Daniela.- mówił licealista z Chełma. - Nie wytrzymałem presji. Podbiegłem do Andrzeja i uderzyłem go w głowę. On się przewrócił. Znowu uderzyłem. Kopałem go. On wstał i złapał się za głowę - dodawał przed sądem Paweł C.
Okazało się, że uderzenia były bardzo mocne, kość skroniowa została złamana, na mózgu utworzył się krwiak. Ranny dotarł do domu, ale zaczął wymiotować, stracił przytomność. Rodzina wezwała karetkę i trafił do szpitala. Trepanacja czaszki i usunięcie krwiaka uratowało mu życie. Andrzej Kołtun do dzisiaj się leczy, każdego dnia cierpi z powodu dojmującego bólu głowy. Mimo to okazał swe szlachetne serce. Nie chce, by Paweł C. trafił do więzienia za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 10 lat odsiadki. - Przepraszał mnie wielokrotnie. To młody chłopak. Ma wszystko przed sobą. Przyjąłem przeprosiny - stwierdził na sali sądowej. Sprawa zakończy się na początku marca.