Właściciel firmy transportowej z Gryfina (okolice Szczecina) wystąpił do niemieckich władz m.in. o rekompensatę za zezłomowaną już ciężarówkę. Jak przyznał, o ile jego żalowi po utracie bliskiego krewnego nie da się w żaden sposób zadośćuczynić finansowo, o tyle Żurawski liczył, że dostanie odszkodowanie za zezłomowaną ciężarówkę (swoje straty materialne z tym związane oszacował na około 90 tys. euro). Jak przyznał szczerze: - Dla mnie to mnóstwo pieniędzy.
Agencja informuje, że choć firma Żurawskiego pokonała już największe finansowe tarapaty, to jednak jest dla niego niezrozumiałe, dlaczego Niemcy nie zrekompensowały dotąd szkody, jaką poniósł. Podkreślił, że "nie chcę się przecież wzbogacić" po czym rozwinął, że dla państwa tak bogatego jak Niemcy odszkodowanie powinno być sprawą honoru, ale wypłacono mu dotąd tylko nawiązkę za straty moralne w kwocie 10 tys. euro. Żurawski uznał, że zachowanie berlińskiego rządu względem niego jest "bardzo nieładne", ponieważ "nie jestem przecież w niczym winny temu zamachowi". Na koniec dodał, że ma wrażenie, że jest traktowany przez Niemcy niesprawiedliwie i to „tylko dlatego, że jestem Polakiem”.
W opinii przedsiębiorcy jego walka o odszkodowanie przypomina walkę Dawida z Goliatem. Dodał przy tym, że ponieważ sprawa rekompensaty stanęła w martwym punkcie, postanowił on na razie wstrzymać swoją walkę o nie. Tak poradzić miał mu jego adwokat, który wskazywał, że starania będzie warto wznowić po tym, jak zakończy się śledztwo w sprawie zamachu (niemieccy śledczy nadal badają, dlaczego zamachowiec nie został w Niemczech zawczasu aresztowany, choć uważano go za niebezpiecznego islamistę).
Mężczyzna pozytywnie ocenił natomiast pomoc ze strony polskich władz. Przypominał, że wzięły one na siebie koszty sprowadzenia ciała Łukasza U. do Polski i jego pogrzebu, na którym obecny był także prezydent Andrzej Duda, podczas gdy strona niemiecka nie przysłała żadnego oficjalnego przedstawiciela. Ponadto polski rząd przyznał rodzinie kierowcy rentę specjalną. Jak przyznał żona i dziecko zamordowanego Polaka dwa lata po tragedii "jakoś sobie radzą", po czym dostał nostalgicznie: - Nie można zawrócić czasu...