Gdyby głupota umiała latać, on szybowałby w przestworzach! Bartosz B. razem ze swoimi kompanami zamiast podziwiać zwierzęta w zoo z bezpiecznej odległości, postanowił stanąć z tygrysem. twarzą w twarz. Uzbroił się więc w kij i przedostał się na gospodarczą część wybiegu dla dzikich zwierząt, gdzie wchodzą tylko zaufani pracownicy zoo i opiekunowie zwierząt.
Bartosz B. stanął za siatką. Tungus, 9-letni tygrys, spokojnie leżał nieopodal. Mężczyźnie mało było wrażeń. Przez dziurę w płocie zaczął. atakować zdezorientowane zwierzę. - Dźgał go kijem - mówi pan Tadeusz, świadek całego zajścia. Widziało to zresztą więcej osób, bo zoo w długi majowy weekend pękało w szwach. - Tungus był bardzo wystraszony tym, co się stało - opowiada pani dyrektor. Nie spodziewał się tego, co mu zafundowano. Po tym ataku dochodził do siebie przez kilka dni. - Mogło to też źle się skończyć dla tego pana. Przestraszone dzikie zwierzę jest przecież zdolne do wszystkiego - dodaje Zgrabczyńska.
Bartosz B. za kratki iść nie chce. - Dyrektor zoo mnie pomawia - mówił lakonicznie. Proces Bartosza B. rozpocznie się w styczniu, gdy prokuratura dośle czytelny protokół przesłuchania oskarżonego.
ZOBACZ: Zmiany w warszawskim zoo