Chłopiec urodził się z poważną wadą serca. - O tym nieszczęściu dowiedzieliśmy się, gdy byłam jeszcze w ciąży - mówi Aneta Spadło (23 l.), mama chłopca i zaraz wyjaśnia, że jej synowi nie wykształciła się lewa komora serca.
Po narodzinach Olusia zaczęła się dramatyczna walka o jego życie. Rodziców cieszył każdy oddech synka, lekarzy każdy pozytywny wynik badania i operacji. Już w drugim tygodniu bowiem przeprowadzono pierwszą.
Patrz: Dziękujemy za wasze wielkie serce
- W głębokiej hipotermii, z wyłączonym sercem, bez zewnętrznego obiegu krwi. Słyszeliśmy, że stan dziecka jest ciężki, ale stabilny - opowiada mama. Niestety, oprócz wady serca pojawiło się następne schorzenie - hipoplazja naczyń płucnych. Potrzebna była kolejna szybka operacja.
Mimo to stan Olusia pogarszał i pogarsza nadal z dnia na dzień. Nawet najmniejszy wysiłek powoduje, że chłopiec kaszle, sinieje.
- Wiemy, że jego chore serce to tykająca bomba. Obawiamy się momentu, gdy stan synka będzie tak zły, że żadna operacja nie pomoże - mówi pani Aneta.
Przeczytaj: Pabianice: Oddałam chore dziecko z biedy
Teraz jest jeszcze dla Olka ratunek. Po konsultacji znany kardiochirurg prof. Edward Malec zdecydował się podjąć operacji. Na ratunek potrzeba jednak pieniędzy - 120 tys. zł. To ogromna kwota, a na zebranie jej jest niewiele czasu.
- Mamy już połowę, ale operacja potrzebna jest szybko, jeszcze w grudniu - mówi Aneta Spadło i prosi wszystkich o pomoc dla synka. Liczą się nawet drobne wpłaty na specjalne konto fundacji Cor Infantis. - Nie chcemy czekać, aż synek zaśnie na zawsze. Pomóżcie nam pobudzić jego serduszko do życia - błaga matka.
Pieniądze na operację Olka można wpłacać na konto Fundacji Cor Infantis nr: 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem "Aleksander Spadło"