Pochodzący z Rzeszowa Mateusz L. (28 l.) pojechał do Krakowa, by studiować tam metalurgię. W stolicy Małopolski wpadł w sidła hazardu i długi. Żeby polepszyć swoją sytuację finansową, wpadł na pomysł łatwego, ale i nielegalnego zarobku. Na portalach aukcyjnych zaczął umieszczać ogłoszenia o sprzedaży atrakcyjnego telefonu za przystępną cenę. Chętnych nie brakowało, więc na jego konto zaczęły wpływać pieniądze. Klienci jednak zamówionego towaru nie dostawali.
Poszkodowani zaczęli zgłaszać się na policję, a Mateusz L. - w pierwszym etapie śledztwa – usłyszał zarzuty wyłudzenia od 90 osób kwoty 150 tys. zł. Za to sąd w Krakowie, gdzie student przebywał, skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Jego pech polegał na tym, że sprawy pozostałych 59 oszukanych osób toczyły się w ich miejscach zamieszkania i tam lokalne sądy wydawały kolejne wyroki bez wiedzy i udziału oskarżonego. Dlaczego tych wszystkich spraw nie połączono w jedno postępowanie? Tego nie wiadomo. Efekt jest taki, że sądy w całej Polsce, w tej samej sprawie, orzekały coraz surowsze kary i to już bezwzględnego więzienia. Na sam koniec sąd w Opolu musiał wydać tzw. wyrok łączny, a więc uwzględniający wszystkie orzeczone wcześniej decyzje. W listopadzie uznał, że Mariusz L. spędzi za kratkami na 20 lat. Adwokat skazanego już zapowiedział złożenie apelacji.