Bogdan Borusewicz: Nobel pokazał, że Polska nie jest sama
Adresatem Pokojowej Nagrody Nobla, choć została przyznana Lechowi Wałęsie, była w rzeczywistości cała Solidarność. Stało się to w chwili, gdy Związek znajdował się w bardzo trudnej sytuacji. Wielu działaczy Solidarności było internowanych, wielu było przetrzymywanych w więzieniu.
To wielkie i niespodziewane wydarzenie, jakim był Nobel dla Lecha Wałęsy, w sposób jednoznaczny spowodowało rozbudzenie nadziei wśród związkowców. Zapewne też bardzo negatywnie zadziałało na ówczesne komunistyczne władze, gdyż nagrodę otrzymał człowiek uciskanej przez nie Solidarności.
Tak więc wydarzenia października 1983 roku były traktowane nie tylko jako nagroda dla przywódcy NSZZ "Solidarność" i całego Związku, ale stały się pewnym symbolem. To był znak, że inne państwa nie zgadzają się na panującą w Polsce sytuację. Że Polska nie jest sama. To był również jednoznaczny wyraz poparcia wolnego świata dla działań opozycji w zniewolonym kraju.
Bogdan Borusewicz
Marszałek Senatu z rekomendacji Platformy, w PRL działacz opozycji. Ma 59 lat
Joanna Duda-Gwiazda: Nagroda dla Wałęsy, a nie dla Solidarności
Oczywiście pamiętam, jak 5 października 1983 roku Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, jak również fakt odbioru tego wyróżnienia przez Danutę Wałęsową w Oslo 10 grudnia 1983 roku. Zrobiła to w imieniu męża, bo władze nie dały mu paszportu.
Dziś - jak i wówczas - uważam jednak, że nagroda przyznana Lechowi Wałęsie nie była nagrodą dla Solidarności. Uhonorowano nią samego Wałęsę, a nie cały wielki ruch, który współtworzyliśmy. Już wówczas wewnątrz Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" wiele osób dystansowało się wobec Wałęsy, nie zgadzało z jego poglądami i postępowaniem. A zatem Solidarność takiej nagrody nie dostała.
Chciałam jednocześnie zwrócić uwagę, że Komitet Noblowski przyznaje nagrody za szczególną działalność nie jednostek, ale właśnie organizacji. W ten sposób uhonorowani zostali m.in. Amnesty International czy "Lekarze bez granic".
Joanna Duda-Gwiazda
Działaczka opozycji - Wolnych Związków Zawodowych i Solidarności, żona Andrzeja Gwiazdy. Ma 69 lat
Władysław Frasyniuk: Nadzieja dla opozycji, cios dla władzy
To wydarzenie miało ogromne znaczenie, ale wbrew pozorom nie polityczne, tylko psychologiczne. 1983 rok to był czas, kiedy widać było wykrwawianie się Solidarności. Nagroda przyznana Wałęsie była więc zastrzykiem energii dla tych, którzy powoli zaczęli tracić nadzieję. Spowodowała ponowne jednoczenie się ludzi pod sztandarami NSZZ "S". Nobel Wałęsy miał też olbrzymie znaczenie dla tych, którzy siedzieli w więzieniach. Zwiększyło się ich poczucie bezpieczeństwa i wiara w szybsze wyjście na wolność. Można było obserwować rozluźnienie wśród więziennych klawiszy, ponieważ ludzie przez nich pilnowani pochodzili z tego samego środowiska, co laureat Nagrody Nobla. Jeśli chodzi o władze PRL - był to dla nich duży cios. Nagle musiały sobie uzmysłowić, że przy zwalczaniu opozycji trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden czynnik, a mianowicie międzynarodową opinię publiczną. I po przyznaniu Wałęsie Nagrody Nobla zaczęły zastanawiać się nad innymi metodami rozwiązywania konfliktów w Polsce.
Władysław Frasyniuk
Były przewodniczący UW i Partii Demokratycznej, w PRL działacz opozycji. Ma 54 lata
Jacek Kurski: Wtedy świętość, dziś narzędzie walki
Przyznanie Lechowi Wałęsie Nobla miało największe znaczenie dla Solidarności. Minęły prawie dwa lata od stanu wojennego, więc nastroje wyraźnie siadały i w tym momencie impuls w postaci tej nagrody, której znaczenie wówczas było jeszcze większe niż dziś, był bardzo wielkim wsparciem. Dużym zawodem było nieprzyznanie Wałęsie Nobla rok wcześniej. W październiku 1983 r. mało kto jeszcze w to wierzył.
Dla mnie, młodego chłopaka zaangażowanego w podziemie solidarnościowe, miało to niezwykłe znaczenie pozytywne. Nobel promował sprawę Polski w warunkach zaostrzającej się konfrontacji między blokiem sowieckim a Zachodem. Mało kto pamięta, że w tym roku 1 września Sowieci strącili koreański samolot pasażerski w ramach prowokacji wobec świata zachodniego i że był desant Reagana na Grenadę. O ile wtedy nagroda ta była świętością, o tyle dzisiaj widać wyraźnie, że Wałęsa staje się trochę takim proporczykiem, którym ochoczo wymachują ci, którzy 25 lat temu z tego Nobla wcale się nie ciszyli, a dziś walczą z lustracją i dezubekizacją.
Jacek Kurski
Poseł PiS, w PRL działacz opozycji. Ma 42 lata