Dominika chorowała od końca stycznia. Przyjmowała antybiotyk. 24 lutego rodzice udali się z nią do szpitala. Tam bez przeprowadzenia szczegółowych badań, odmówiono hospitalizacji dziecka.
Temperatura dziewczynki sięgnęła 42 stopni. Pogotowie odmówiło przyjazdu. Dopiero bardziej zdecydowana interwencja rodziców sprawiła, że tego samego dnia około godziny 3.00 w nocy karetka jednak przyjechała. Godzinę później zaintubowane dziecko przewieziono do szpitala w Łodzi.
Dominika zmarła w środę w jednym z łódzkich szpitali. To lecznica poinformowała o tym zgonie prokuraturę. Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury poinformował, że przedstawiciele placówki dopatrują się nieprawidłowości w działaniu służb medycznych.
- Sprawdzamy, kto przyczynił się do śmierci dziecka. Dlaczego pomoc nie nadeszła o czasie. Czy można mówić o błędach personelu medycznego, czy dyspozytorów. Zabezpieczyliśmy już nagrania. Zlecono też sekcję zwłok dziewczynki - dodał Kopania na antenie TVN24.