O koszmarnym wypadku w Augustowie pisaliśmy na początku lipca 2016 roku. Podczas jazdy gokartem rozpuszczone włosy Patrycji wkręciły się w silnik maszyny, który wyrwał je z głowy razem ze skórą. Oskalpowana dziewczyna przeszła wielogodzinną operację, później załamanie nerwowe, ale dzielnie walczy z depresją.
Grzegorz K. od początku nie przyznaje się do winy. - Bardzo współczuję tej dziewczynie. Tor prowadzę od 11 lat i nigdy wcześniej nie zdarzył się tu tak tragiczny wypadek. Gdy zobaczyłem jej długie włosy, od razu pobiegłem do mojej przyczepy po specjalny czepek. Spóźniłem się o jedno okrążenie. - mówił po wypadku. Później przez kilka miesięcy tłumacząc się złym stanem zdrowia, zwodził śledczych i nie stawiał się na ich wezwania. Wreszcie udało się przesłuchać go prokuratorom z Białegostoku, którzy postawili mu zarzuty i wkrótce skierują akt oskarżenia do sądu.
ZOBACZ: Ruda Śląska. Ostrzelał robotników w zemście za stratę pracy