W niedzielne popołudnie sąsiedzi poinformowali policję o kilkuletniej dziewczynce siedzącej na parapecie z nóżkami na zewnątrz. Na Wyspiańskiego pomknął radiowóz na sygnale. Równocześnie z pomocą do dziecka ruszył zastęp straży pożarnej. Było tak, jak przekazali sąsiedzi. Strażacy pod oknem rozłożyli tzw. skokochron, na wypadek, gdyby dziecko wypadło z okna. Policjanci pobiegli do mieszkania. Dobijali się do drzwi, ale nikt im ich nie otworzył. Strażacy przystawili drabinę. Strażak wszedł po niej do mieszkania, wcześniej zdjął dziecko z parapetu. I co się okazało? „Okazało się, że w mieszkaniu byli zarówno rodzice, jak i dziadek 3-latki oraz jej niespełna roczna siostra” – podała (24 czerwca) jastrzębska policja. Maleństwo nie spało. Dorośli spali, jak zabici. Prawdopodobnie dziewczynka sama otworzyła okno i wgramoliła się na parapet. Strach pomyśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby sąsiedzi nie zareagowali, albo policjanci i strażacy przyjechali dziesięć, piętnaście minut później.
3-latka siedziała na zewnętrznym parapecie. W oknie na drugim piętrze
2019-06-24
17:43
Uspokajamy: nie spadła. I jej rodzice nie byli pijani. Spali sobie. Dziecko z parapetu okna w domu przy ul. Wyspiańskiego w Jastrzębiu-Zdroju zdjęli z parapetu strażacy.