Tej nocy na Pomorzu szalała wielka śnieżyca, hulał zimny wiatr. Michaś zjadł kolację i po wieczorynce, jak każdy grzeczny chłopczyk, położył się do łóżeczka. Spał jak suseł, gdy nagle zbudziły go dziwne przeraźliwe piski dobiegające z podwórka.
Michaś wyskoczył spod kołderki. Wspiął się na okno i przykleił nos do ośnieżonej szyby. Na placu zabaw dostrzegł kudłatego stwora, który trząsł się z zimna. Piesek był przywiązany do huśtawki. Malec zeskoczył z łóżka, postanowił go uratować. Obudził rodziców, kazał się ubrać i razem z tatą pobiegli na podwórko.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Rury pękają przez zimę
- Okazało się, że w śniegu leży pies. Strasznie wył z bólu. Miał odmrożone łapy, a na sierści sople lodu. Zabraliśmy go z synkiem do domu, a rano pojechaliśmy do weterynarza - relacjonuje tata małego bohatera. Uratowany labrador okazał się bardzo sympatycznym psem. Szybko odzyskuje siły, a najbardziej lubi się bawić z Michasiem, który nazwał go Elmo.
- Piesek był chory, a ja mu pomogłem. Teraz mieszka ze mną w pokoju i śpi u mnie w łóżku - opowiada Michaś i pokazuje swojego nowego przyjaciela. - Pies doskonale wie, że to Michaś go uratował i jest mu za to wdzięczny - mówią rodzice chłopca, którzy wywiesili w okolicy swojego domu ogłoszenia i poszukują dotychczasowego właściciela czworonoga.
- Temu człowiekowi na pewno jest wstyd, że porzucił psa, a może coś mu się stało - przypuszczają. - Jeśli się nie zjawi, Elmo zostanie u nas. Tu jest mu dobrze, bo wreszcie ktoś go bardzo kocha - dodają.