- W grudniu będę gotowy z moim angielskim na 200 procent - zarzekał się Donald Tusk pod koniec sierpnia na konferencji prasowej, na której ogłoszono, że został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. Od tamtej pory minęły trzy miesiące, a sądząc po intensywnej nauce języka Szekspira, Tusk w Brukseli nie będzie musiał się wstydzić. Nieoficjalnie mówiło się, że były szef Platformy Obywatelskiej szlifował angielski na specjalnym kursie na Malcie, za unijne pieniądze. Nic z tego. Tusk przy pomocy kilku lektorów pobierał nauki języka obcego w willi rządowej przy ul. Parkowej w Warszawie.
Zobacz: OKUPACJA siedziby PKW! Aż 12 osób ZATRZYMANYCH!
- Po 3-4 godziny dziennie. Miał nauczyciela od gramatyki, kolejnego od słówek i konwersacji, a także lektora od urzędniczego języka, jakim posługują się unijni dyplomaci - mówi nam bliski współpracownik byłego premiera. Efekty tej nauki mamy poznać już 1 grudnia. Jak udało nam się ustalić, także po przeprowadzce do Brukseli nowy król Europy będzie kontynuował naukę języka angielskiego. Powodzenia (znaczy - good luck)!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail