Gosiewski 3 razy objechał Ziemię (za nasze)

2008-10-22 9:00

Przemysław Gosiewski (44 l.) lubi się wozić. Przejechał 110 000 km zużył 15 tys. litrów paliwa. Kosztowało nas to 66 tys. zł.

Wiemy już, dlaczego szef klubu PiS Przemysław Gosiewski (44 l.) nie chciał podpisać deklaracji "Super Expressu", że przestanie "wozić się za nasze" sejmowym samochodem (czyli wykorzystywać służbowe auto do prywatnych celów).

Okazuje się, że spośród wszystkich szefów klubów to on od początku kadencji przejechał najwięcej kilometrów - aż 110 tysięcy! To aż 10 tys. kilometrów w miesiącu. Ile z tego przejechał rzeczywiście służbowo, a ile prywatnie? Tego obliczyć się nie da.

Gosiewski mieszka od wielu lat na warszawskiej Woli. Do Sejmu na ul. Wiejską oraz do klubu PiS przy ul. Nowogrodzkiej ma ledwie kilka kilometrów. Zdecydowanie dalej do swoich biur poselskich w Kielcach i Włoszczowie, gdzie od dwóch lat dzięki jego staraniom zatrzymują się pociągi kursujące na trasie Warszawa - Kraków. Ale nawet biorąc pod uwagę częste podróże do swojego okręgu wyborczego, trudno wyjeździć 10 tys. km w miesiącu! Co ciekawe, z dokumentów Kancelarii Sejmu wynika, że licznik służbowej toyoty byłego wicepremiera w okresie od 26 lipca do 31 sierpnia, czyli w wakacyjnej przerwie między obradami Sejmu, wybił 10 tys. 031 km. I były to kursy wyłącznie poza stolicą. Co w tym czasie robił szef klubu PiS? Z naszych informacji wynika, że podróżował z rodziną m.in. po Podkarpaciu, był także w Austrii i Niemczech. W sierpniu odwiedzał też swoją matkę Jadwigę Gosiewską (70 l.) nad morzem w Darłowie. Z obowiązkami szefa klubu PiS nie miało to raczej nic wspólnego. A jeśli już, to bardzo niewiele.

Przypomnijmy, że w marcu przyłapaliśmy żonę b. wicepremiera Beatę Gosiewską (39 l.), jak służbowym samochodem męża z kierowcą odwozi dzieci na zajęcia z judo i jedzie na zakupy. A ostatnio, jak polityk zawoził sejmową limuzyną swoje pociechy do szkoły. Na nasze apele o zwrot pieniędzy za te kursy szef klubu PiS w ogóle nie zareagował.

Do tej pory podróże polityka PiS pochłonęły blisko 15 tys. litrów paliwa, które kosztowało podatników ok. 66 tys. zł.

Gosiewski to prawdziwy sejmowy rekordzista drogowy. Szefowie pozostałych trzech klubów w Sejmie przejechali łącznie 145 tys. kilometrów - czyli średnio po ok. 50 tys. km na głowę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki