Jakbym chciał na polityce zarabiać, tobym zagrał na Sikorskiego. Za okrągłą stówkę postawioną na ministra oddają 198 zł! Jest tylko warunek - Sikorski musi pokonać Komorowskiego, a na to się nie zanosi - odciąłem się szwagrowi. - A poza tym, co to są za pieniądze? Taki Sosnowski chce milion dolarów za to, że się pobije z Kliczką. To jest kasa! Ja za połowę tego dałbym sobie żebra połamać.
I tak żeśmy sobie gaworzyli, gdy nagle wparowała moja żona i zakrzyknęła: - Wy tak siedzicie i gadacie o głupotach, a koniec świata się zbliża. Będzie 21 grudnia 2012 roku!
- Czyli mamy jeszcze trochę czasu - mruknął szwagier i znacząco popukał się w czoło. Zaraz potem musieliśmy szybko wyjść z domu. Poszliśmy do sklepu kupić zapas cukru na parę lat. Żona kazała - bo to nigdy nie wiadomo, ile prawdy jest w tych przepowiedniach... nieprawdaż.