Podczas przesłuchań żona Jana S. uparcie twierdziła, że mąż ją bił, groził nożem i zgwałcił kilka razy w obecności trójki śpiących dzieci. A kiedy przyszło do osądzenia porywczego małżonka, kobieta niespodziewanie rozmyśliła się i kategorycznie odmówiła potwierdzenia zeznań, które były jedynym dowodem przeciwko mężczyźnie. Uniewinniony 46-latek wystąpił o zadośćuczynienie za niesłuszny areszt. I sąd uznał, że należy mu się 35 tys. zł za utratę zdrowia i doznaną krzywdę.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail