Miesiąc trwała samotna podróż dookoła Polski rowerzysty z katowickiej dzielnicy Janów. Zdzisław Majerczyk (55 l.) w ten nietypowy sposób postanowił uczcić 100-lecie swojej ulubionej dzielnicy Nikiszowca. Wczoraj wrócił do domu.
Pan Zdzisław, górniczy emeryt, na rowerze od lat jeździ dla przyjemności. Tym razem uznał, że zrobi sobie wspaniałe wakacje, a przy okazji nagłośni w Polsce okrągłą rocznicę powstania Nikiszowca.
- Postanowiłem się przejechać i to w odwrotnym kierunku niż wszyscy - mówi zmęczony, ale uśmiechnięty mężczyzna. - Wszystkie rajdy wokół Polski odbywają się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ja postanowiłem wybrać odwrotny kierunek. Bo jest trudniejszy, pod wiatr - tłumaczy pan Zdzisław.
W podróż wyruszył 30 czerwca. Trasa wiodła wzdłuż granic Polski, a wizytę w każdym mieście kolarz dokumentował w specjalnym zeszycie. Kiedy pewnego dnia zorientował się, że zeszytu nie ma, omal nie dostał zawału.
- Okazało się, że zgubiłem go na postoju. Wróciłem się kilka kilometrów i był! Zgubienie go to większe nieszczęście, niż złamanie ramy - przekonuje.
Ale i taki pech dopadł naszego kolarza. W okolicach Starego Sącza rama przełamała się na pół. Na szczęście pomogli okoliczni mieszkańcy. - Właściciel warsztatu kazał rzucić wszystkim robotę i pospawać mój rower. Do tej pory spisuje się znakomicie - podkreśla katowiczanin.
Na mecie rajdu na pana Zdzisława czekała żona Anna. - Ja nie jeżdżę na rowerze - przyznaje Anna Majerczyk. - Zawsze kiedy mąż jedzie gdzieś w Polskę, martwię się o niego. Dobrze, że teraz są komórki -Ęuśmiecha się kobieta.
Pan Zdzisław zamierza teraz kilka dni odpocząć. Ale już planuje kolejną wyprawę...