Przyjaciel Tomasza Nawrockiego postanowił zdradzić, kim był "bezimienny biegacz", który umarł na mecie "Biegnij Warszawo".
- Stał się obiektem ocen, spekulacji. Wydaje mi się, że by tego nie chciał, gdyby mógł o tym decydować - powiedział Mariusz Konkolewski w "Czarno na białym".
Konkolewski przyznał, że zdecydował się na rozmowę, aby opowiedzieć, kim był tragicznie zmarły "37-letni mężczyzna" i odnieść się do spekulacji krążących na temat jego przygotowania do biegu.
Zobacz: Biegnij Warszawo. Nie wytrzymało serce biegacza
Na forach po śmierci biegacza, pojawiały się komentarze, że Nawrocki był lekkomyślny i nie przygotował się do biegu.
Według Konkolewskiego, Tomasz uprawiał sport od dawna. Jeździli razem rowerami, biegali od ponad dwóch lat. Nawrocki był przygotowany do wyzwania, jakim był 10-kilometrowy bieg.
Sprawdź też: Biegnij Warszawo. Apel rodziny zmarłego biegacza. Szukają świadków tragedii
- Jestem to winny Tomkowi - przyznał przyjaciel Nawrockiego. - Strasznie mnie boli, jak jest taki bezimienny. Pokazuje się te jego zdjęcia, te filmy z jego ostatnich chwil, takie bardzo nieprzyjemne, drastyczne. I to jest takie odczłowieczone tak naprawdę - wyjaśnia w "Czarno na białym".
Tomek nie miał problemów ze zdrowiem
Konkolewski powiedział, że jego przyjaciel nigdy nie miał problemów ze zdrowiem. Jak to biegacz, raz na jakiś czas zdarzała mu się kontuzja, ale to nie było nic poważnego.
- Na pewno nie chciałby, żeby ludzie przestali biegać, bo to nam sprawiało ogromną radość. Pewnie chciałby, żeby ludzie bardziej o siebie dbali - powiedział na koniec Mariusz Konkolewski.