Wcześniej przez ponad rok przebywała w zupełnie obcej rodzinie zastępczej. W styczniu 2007 roku, gdy miała 9 miesięcy, sąd odebrał jej rodzicom prawo do opieki nad córką. Uznał, że nie potrafią zająć się niemowlęciem, że nadużywają alkoholu, że nie mają warunków do wychowywania dziecka.
Kiedy mała Lidka (4 l.) myśli o tym, że jej ukochana babcia mogłaby jej już nigdy nie przytulić, zalewa się łzami. Choć kobieta otacza ją miłością, jakiej dziewczynka nie zaznała od własnych rodziców, łódzki sąd może umieścić ją w domu dziecka. Wszystko przez to, że mama i tata dziecka zamieszkali po sąsiedzku. A to, zdaniem sędziów, może negatywnie wpłynąć na jej wychowanie.
Patrz też: Skierniewice: Dwóch małych chłopców prawie spłonęło żywcem w samochodzie matki
- Walczyłam o Lidkę z całych sił, żeby trafiła do mnie - mówi pani Halina. - W końcu sąd uznał, że u mnie będzie jej najlepiej. Jest moim oczkiem w głowie. Wszystko poświęcam tylko jej.
Potwierdzają to nauczycielki z przedszkola, do którego chodzi dziewczynka. - Babcia bardzo interesuje się wnuczką - mówią. - Troszczy się o nią. Lidka przychodzi do przedszkola zawsze zadbana, ładnie ubrana. Widać, że ma znakomite warunki do prawidłowego rozwoju.
Mimo to kilkanaście dni temu sąd rodzinny uznał, że dziewczynka powinna trafić do domu dziecka. Sędziom nie spodobał się fakt, że w najbliższym sąsiedztwie babci Lidki zamieszkali znów rodzice dziewczynki.
- Usłyszałam, że jak się nie wyprowadzą, to Lidka pójdzie do domu dziecka - nie kryje oburzenia kobieta. - A oni przecież nie mają z nią żadnego kontaktu.
Mama Lidki, Kinga Sokołowska (22 l.), przytakuje głową. - Rzeczywiście, z Lidką się nie kontaktujemy - mówi. - Zamieszkaliśmy tutaj, bo mieszkanie stało puste, a my nie mieliśmy się gdzie podziać. Przecież pod most nie pójdziemy.
Przeczytaj koniecznie: Polacy jedzą najwięcej zup na świecie
Więcej
https://www.se.pl/styl-zycia/porady/polacy-jedza-najwiecej-zup-na-swiecie-aa-SDK8-6mkP-7LJJ.html
Sprawą Lidki zajął się już rzecznik praw dziecka. Pracownicy biura w trybie pilnym zażądali akt sprawy.
- Może pomogą. Dobrowolnie dziecka nie oddam - mówi babcia. - Jak ktoś w ogóle może pomyśleć, że w domu dziecka będzie jej lepiej niż u mnie?!