On sam, Brytyjczyk czyli, zdziwiony jest, że tak mało wydał, a film się zrobił. Co prawda jest to horror o smutnym życiu zombie... ale zawsze film. Reżyser się chwali, że nikomu nawet grosza nie zapłacił pensji żadnej, a ludzie i tak do niego przychodzili, żeby zagrać. W nagrodę jedynie ciastka i herbatę dostając, bo właśnie na to te 45 funtów poszło.
- E tam - prychnął z pogardą mój szwagier kochany. - Ja to bym za darmo zrobił. I to nie jeden film, a sagę całą, przynajmniej tryptyk... - rozmarzył się i zagłębiając umysł w wizji przyszłości filmowca, dodał: - Wystarczy nagrać to, co nasi kochani rządzący wyprawiają, kilka przebitek na ulice pełne szarych rodaków i gotowe! Nawet na efekty nie trzeba będzie dokładać, bo za oknami ponuro, brudno i mgły się nad polami snują... i deszcz popaduje...
Ma chłop rację, mamy tu nasz własny horror - na co dzień i za darmo.