Sikorski postanowił urządzić się w ministerstwie niczym ukraiński oligarcha. MSZ zamówił m.in. 20 foteli po 12,8 tys. zł, stół za 173,9 tys. zł i cztery szafki po 12,1 tys. zł za sztukę. O sprawie napisała "Rzeczpospolita". Kancelaria Premiera, która przeprowadziła kontrolę w sprawie zakupu mebli, nie miała wątpliwości. "Ceny mebli luksusowych nabywanych w okresie konieczności dokonywania oszczędności budżetowych 2-3-krotnie przewyższały ceny mebli nabywanych przez urzędy administracji rządowej" - napisał minister Jacek Cichocki (43 l.).
Zobacz: Marcin Mastalerek: Sikorski myśli tylko o swojej karierze
Mebli kupowano bardzo dużo, a później nie było pomysłu, jak je zagospodarować. Część z nich składowano w magazynie, za który MSZ zapłaciło 55 tys. zł. Kierownictwo resortu najwidoczniej miało słabość do drogich mebli. Była ona tak wielka, że w gabinecie dyrektora generalnego MSZ w ciągu trzech lat meble wymieniano dwa razy. W sumie ich koszt to 135,1 tys. zł.
MSZ przekonuje, że zakup mebli miał na celu "realizację projektów inwestycyjnych prowadzących do poprawy wizerunku i standardu funkcjonowania Ministerstwa" - napisał w odpowiedzi na kontrolę Artur Nowak-Far (47 l.), wiceszef MSZ.
Co kupił Sikorski?
MSZ kupiło łącznie ponad 3200 sztuk mebli za kwotę ponad 6,4 mln zł, w tym:
* 20 foteli za 256 tys. zł
* 10 foteli za 80 tys. zł
* stół konferencyjny za 173,9 tys. zł
* fotel za 13,3 tys, zł
* stół za 10,9 tys. zł
* 2 ekspresy do kawy za 14 tys. zł
* 7 szafek za 84,7 tys. zł
* 4 szafy za 48,4 tys. zł