Kiedy bydgoscy policjanci dostali wezwanie do domowej awantury, byli przekonani, że czeka ich rutynowa akcja. Nic bardziej mylnego. Wpadli w osłupienie, kiedy zobaczyli młodego mężczyznę ubranego tylko w krótkie spodenki i wiszącego na balkonie.
Minęło dobre kilka minut, zanim oszołomieni policjanci zabrali się za ściąganie mężczyzny z balkonu. Nie było łatwo, bo jak tylko mundurowi dostali się do jego mieszkania i wypadli na balkon, 21-latek chichocząc niczym szalony, przeskoczył na sąsiedni balkon. Nie było rady, trzeba było za nim gonić.
Zziajani policjanci biegali więc od mieszkania do mieszkania w nadziei, że w końcu uda im się usadzić mężczyznę. Ten jednak zawsze o krok - a raczej skok - wymykał się obławie. I tak siedem godzin! Kiedy to nie poskutkowało, wezwano negocjatorów, którzy próbowali nakłonić Michała P. do zejścia na ziemię. W odpowiedzi usł szeli tylko wyzwiska.
I na tym skończyła się cierpliwość policji. Na miejsce został wezwany elitarny oddział antyterrorystów, którzy bez strachu wspięli się po balkonach i dopadli szaleńca. Michał P. wylądował w szpitalu psychiatrycznym. A policjanci długo jeszcze będą wspominać tę gonitwę. - Przez tego debila całą noc nie spałem - powiedział nam jeden z nich.