To była miłość od pierwszego spojrzenia. Kilkuletni Janek podczas wakacji w Białce zobaczył gokarty. "Tata, co to?" zapytał, no i się zaczęło. - Całe wakacje jeździłem z synem, bo był za mały na samodzielne jazdy. Obijał się cały w tym foteliku, ale minę miał wartą milion - wspomina pan Michał, tata "małego Kubicy".
Po urlopie pasja nie minęła. Rodzina odwiedzała okoliczne tory, jednak nikt nie chciał Janka puścić samego, więc instruktorzy wozili go na kolanach. Janek z jazd nie rezygnował nawet zimą. - Czy było minus 10, czy minus 20 stopni, poubierany jeździł wytrwale - wspomina pani Angelika, mama Janka.
I choć Janek wciąż jest najmłodszy wśród zawodników i waży zaledwie 20 kilogramów, więc jego maszynę trzeba dociążać specjalnymi klockami z ołowiu - od zeszłego roku jest już prawdziwym profesjonalistą! Egzamin na licencję kartingową zdał jeszcze przed siódmymi urodzinami. Teraz bierze udział w prawdziwych zawodach, jest częścią teamu Bambini Racing, ma swojego trenera. A co on sam myśli o swojej pasji? - Szybko jeździmy, możemy się wyprzedzać i bardzo rzadko mamy wypadki - mówi nieśmiało. - No i specjalnie z tatą byliśmy na Węgrzech. I ja tam widziałem Roberta Kubicę - rozpromienia się.
Więcej o Janku na fanpejdżu FB: Janek Grabowski kierowca kartingowy.
Zobacz: Cały świat podziwia Roberta Kubicę!
Sprawdź: Renault robi miejsce dla Kubicy? Chce rozwiązać kontrakt z Palmerem
Czytaj: Robert Kubica zdradził swój cel. Wróci do GP Formuły 1?