Podwyżkę zafundował im minister finansów Jacek Rostowski (58 l.), podpisując specjalne rozporządzenie, zgodnie z którym partyjne subwencje wzrosną o 6,5 procent.
- Jestem wściekła na rządzących. Jak można wydawać takie miliony na partie, gdy ludzie w Polsce umierają z głodu?! - załamuje ręce Barbara Kalinowska (60 l.), emerytka z Suchowoli (woj. podlaskie). Kobieta dostaje na rękę 760 zł emerytury. Na obniżce podatków zyskała od stycznia całe... 6 zł więcej. - Gdyby nie to, że mam trochę zaskórniaków, nie wiem, jak miałabym dziś przeżyć. Nie pójdę już na żadne wybory! - grzmi Kalinowska.
I nie ma się co dziwić, bo gdy partyjne subwencje wzrosną w 2009 roku o 6,5 proc., marcowa podwyżka emerytur może wynieść - tylko 5,7 proc. Co na to rządzący? - Ministerstwo finansów musiało zwiększyć partiom subwencje, bo taki obowiązek nałożyła na nas ustawa o partiach politycznych. Trzeba to zrobić, jeśli inflacja przekroczy 5 proc. - tłumaczy Magdalena Kobos, rzeczniczka resortu. "SE" od tygodnia walczy o likwidację subwencji budżetowych dla partii. I mamy pierwszych sojuszników. - Partie dostają tak duże wsparcie z budżetu, że największe z nich monopolizują scenę polityczną, wydając olbrzymie pieniądze na spoty reklamowe czy billboardy - ocenia Wiesław Chrzanowski (86 l.), były marszałek Sejmu. - Należałoby wprowadzić jakieś limity finansowania partii - dodaje. Wtóruje mu poseł PO Kazimierz Kutz (80 l.). - Obecny system finansowania partii jest nie do przyjęcia - podkreśla. Czas na zmiany!