Pan Józef nie miał łatwego życia. - Miałem żonę alkoholiczkę. Rozstaliśmy się, a ja postanowiłem opuścić Kraków i wyjechałem na wieś - opowiada nam emerytowany pracownik nowohuckiego kombinatu. Doskwierała mu jednak samotność. Postanowił, że pozna panią, z którą będzie mógł miło spędzać czas. - Dałem ogłoszenie do gazety. Następnego dnia zadzwonił telefon - wspomina.
Miła pani w słuchawce opowiadała, że pochodzi z Nowego Targu.
- Podawała się za młodszą. Tak prowadziła rozmowę, żeby doprowadzić do spotkania w moim domu - opowiada pan Józef. Zachwycony mężczyzna wysłał jej 200 złotych na podróż przekazem pocztowym.
- Przyjechała w sobotę - wspomina pan Józef. Zrobiła świetne pierwsze wrażenie. - Elegancka i bardzo inteligentna - dodaje. Nic dziwnego, że nawet przez myśl mu nie przeszło, że leciwa elegantka go okradnie. W poniedziałek, po wspólnie spędzonym weekendzie, Janina M. przeszła do ataku niczym drapieżna modliszka. Dosypała panu Józefowi środków psychotropowych do jedzenia.
- Byłem tak ogłupiały, że cały czas się przewracałem, wchodziłem w meble. To cud, że nie roztrzaskałem sobie głowy - mówi nam. W tym czasie oszustka splądrowała mieszkanie. Ukradła kosztowności, dwa telefony komórkowe i pieniądze. Po czym poszła do sąsiada i zażądała, by ją odwiózł na dworzec autobusowy.
Janina M. zniknęła w busie jadącym do Krakowa. Kilka dni później uwiodła kolejnego mężczyznę, tym razem pod Warszawą. Zniknęła z pieniędzmi i zakupami.
Policjantom udało się ją namierzyć dopiero po kilku miesiącach w... areszcie śledczym, do którego trafiła w związku z innym przestępstwem. Stamtąd została doprowadzona do prokuratury.
- Przedstawiliśmy jej zarzut rozboju, jego szczególną formę polegającą na odurzeniu ofiary za pomocą środków nasennych. Grozi jej od 2 do 12 lat więzienia - powiedział nam prokurator Arkadiusz Bara z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Zobacz: HORROR nad Jeziorem Wiecanowskim! ZABILI dla chorej zabawy