Nie wiadomo, czyją kondycję bardziej podziwiać – Janusza Czaplińskiego (83 l.), najstarszego harlejowca w Lublinie, czy jego pięknej maszyny, na której jeździ od… 60 lat. Harley-davidson trafił do Polski zapewne z Armią Czerwoną, która dostała od USA 20 tys. takich maszyn, by lepiej walczyć z hitlerowcami. Pan Janusz kupił go w 1957 r. Choć zapłacił za niego równowartość półrocznych zarobków, motocykl był w opłakanym stanie. – Między cylindrami a gaźnikiem gniazdko uwiły sobie myszy – opisuje. Wyremontował maszynę i na wiosnę następnego roku była gotowa do jazdy. – I tak to już jesteśmy ze sobą 60 lat – czule głaszcze swego metalowego rumaka, z którym często rozmawia. – On ma duszę – tłumaczy. Zjeździł nim całą Polskę i pół Europy, a harley-davidson nigdy go nie zawiódł. No i przez niego stracił w latach 60. pracę. – Jak szef państwowej firmy budowlanej zobaczył, że pracownik przyjeżdża imperialistycznym motocyklem, nie wytrzymał – wspomina pan Janusz. Za tydzień wyjedzie na przejażdżkę, wzbudzając zainteresowanie zmotoryzowanych i pieszych. – Zdarza się, że podchodzą do mnie młode piękne kobiety. Tyle że jak zdejmę kask i zobaczą pana w słusznym wieku, czar pryska – kończy z uśmiechem 83-latek.
83-latek od 60 lat jeździ tym samym Harleyem [ZDJĘCIA]
2018-03-10
4:00
Nie wiadomo, czyją kondycję bardziej podziwiać – Janusza Czaplińskiego (83 l.), najstarszego harlejowca w Lublinie, czy jego pięknej maszyny, na której jeździ od… 60 lat.