O pozostałościach starego grodu piastowskiego Walenty Szwajcer dowiedział się, gdy zapytał uczniów o sposób spędzania wolnego czasu i dowiedział się, że najczęściej chodzą pasać kozy "na grodziskach", czyli półwyspie jeziora. Z ciekawości sam odwiedził miejsce i wypatrzył wówczas wystające z ziemi drewniane pale, jak się później okazało - szczątki falochronu. Udzielając wywiadu w latach 90 tyych tak opowiadał. - Miałem zamiar opracować naukowo znalezisko, napisać raport i dopiero wtedy zawiadomić archeologów, zyskując sławę i rozgłos. W popłoch wpadłem dopiero wiosną 1933 roku, kiedy właściciel łąki zaczął kopać torf. Zebrał on warstwę ziemi i aby dostać się do torfu począł rąbać dębowe belki konstrukcji drewnianych, zalegające na głębokości 70-80 cm pod powierzchnią ziemi .
Prof. Józef Kostrzewski z Muzeum Wielkopolskiego w Poznaniu szybko zorientował się, że ma do czynienia ze wczesnym średniowieczem a osada jest unikatowym grodem piastowskim. Pojechał na półwysep i na podstawie materiału ceramicznego od razu datował znalezisko jako osadę palafitową, czyli nawodną, która istniała prawdopodobnie między 700 a 500 rokiem p.n.e. i związana była z kulrą łużycką - w terminologii archeologicznej. Prof. Kostrzewski był w pełni świadom, że ma przed sobą obiekt o wyjątkowej klasie.
Cieszący się zaledwie od kilkunastu lat odzyskaną niepodległością Polacy powszechnie zaakceptowali pogląd o prasłowiańskich twórcach Biskupina, a miejsce to nazwane "Polskimi Pompejami" szybko uznano za symbol prasłowiańskich korzeni Polaków i wielkie osiągnięcie polskiej archeologii. Idea ta budziła emocje patriotyczno-nacjonalistyczne, zwłaszcza wobec prowadzonej przez III Rzeszę antysłowiańskiej propagandy. Koncepcja "prasłowiańska" prof. Kostrzewskiego była reakcją na poglądy archeologów niemieckich, którzy uważali, że wcześniej okupowali te tereny Indogermanie. Obecnie większość polskich archeologów skłania się do koncepcji prof. Kazimierza Godłowskiego, według której Słowianie na teren dzisiejszej Polski przybyli dopiero w V wieku n.e. z obszarów stepowo-leśnych i bagiennych obecnej południowej Białorusi i północnej Ukrainy. Pojawili się więc grubo ponad tysiąc lat po opuszczeniu Biskupina przez ludność kultury łużyckiej. W tej chwili nie mamy żadnych dowodów na charakter etniczny mieszkańców Biskupina. Nie byli to ani Germanie, ani Słowianie, ani Celtowie. Czy kiedyś uda się określić, co to był za lud? Być może badania DNA wskażą kto tu zamieszkiwał.
Podczas okupacji do polityki próbowali wykorzystać Biskupin Niemcy szukając dowodów na "pragermańskość" tych ziem. W latach 1941-1943 badania wykopaliskowe w Biskupinie prowadzone były przez Ahnenerbe, organizację powołaną przez Himmlera do penetracji dóbr kulturowych podbitych państw.
Do 1939 roku postawiono pierwsze rekonstrukcje biskupińskich budowli, zorganizowano ekspozycję archeologiczną, wykonano modele osady i poszczególnych obiektów oraz postawiono dwa pomosty widokowe dla coraz większej rzeszy turystów odwiedzających Biskupin. Wykopaliska biskupińskie zwiedziło wówczas około 400 tys. osób, również z zagranicy, wśród których znajdowało się wiele znakomitości ze świata kultury i nauki oraz osób wysoko postawionych w hierarchii państwowej, kościelnej i wojskowej z prezydentem Ignacym Mościckim na czele.
Po wojnie badania wznowiono w 1946 roku, ale nigdy już nie osiągnęły one takiego rozmachu jak wcześniej. Efekty pracy naukowców z czasem definitywnie wykluczyły pogląd o prasłowiańskim rodowodzie budowniczych prehistorycznego Biskupina.