To "Super Express" nagłośnił historię Kacpra. Kilka lat temu zmarł dziadek chłopca. We wrześniu 2013 r. warszawski Sąd Rejonowy dla Pragi-Południe podjął kuriozalną decyzję. Postanowił, że spadek, czyli 18 tys. zł długu, przejmuje mały wnuk.
Zobacz: Warszawa: Jest nowy regulamin windykacji. Ratusz będzie odzyskiwał długi
Firma windykacyjna wystosowała do Kacpra pismo wzywające go do zapłaty tej kwoty. Biedna rodzina była przerażona. Na szczęście po naszej publikacji sprawą zainteresował się rzecznik praw dziecka Marek Michalak (43 l.). Dziś jest już pewne, że 9-latkowi nic nie grozi. Niedawno dostał pismo od firmy windykacyjnej reprezentującej bank, że nie musi spłacać długu.
"Informuję, że wierzyciel odstępuje od dochodzenia od Pana zobowiązania z tytułu zawartej w dniu 15 października 2007 r. umowy pożyczki gotówkowej w całości w kwocie 18 453,16 zł" - czytamy w piśmie.
Kacper i jego mama Ewa są szczęśliwi.
- Z całego serca wam dziękujemy! Gdyby nie wasza pomoc i zainteresowanie pewnie do dziś byśmy się martwili, skąd mamy wziąć pieniądze. Dziękujemy - mówi nam wzruszona Ewa Kownacka, mama chłopca.